PGE Skra Bełchatów: Miguel Falasca, Michał Winiarski, Karol Kłos, Mariusz Wlazły, Bartosz Kurek, Daniel Pliński, Paweł Zatorski (libero) oraz Stephane Antiga, Paweł Woicki, Radosław Wnuk, Jakub Novotny.

Trentino BetClic: Osmany Juantorena, Emanuele Birarelli, Jan Stokr, Matej Kazijski, Garcia Pires Ribeiro Riad, Raphael oraz Andrea Bari (libero) oraz Dore Della Lunga, Łukasz Żygadło, Cwetan Sokołow, Andrea Sala.

Reklama

Był to już trzeci w tym sezonie mecz PGE Skry z Trentino. W listopadzie w pierwszym spotkaniu w Lidze Mistrzów bełchatowianie wygrali w Łodzi 3:0. Włoska ekipa zrewanżowała się pod koniec grudnia, gdy w katarskiej Dausze pokonała mistrzów Polski 3:1 w finale klubowych mistrzostw świata. Takim samym rezultatem zakończył się środowy mecz.

Spotkanie rozpoczęło się bardzo dobrze dla siatkarzy Trentino - w pierwszym secie objęli prowadzenie 3:0. Osmany Juantorena zagrywką "zagotował" Bartosza Kurka, który szybko został zastąpiony przez Stephane'a Antigę.

Przy prowadzeniu gospodarzy 4:2 błąd popełnili sędziowie, którzy nie zauważyli, że po ataku gości piłka przed uderzeniem w antenkę trafiła w blok Trentino. Być może tego punktu zabrakło bełchatowianom w końcówce seta, gdy byli o krok od sukcesu. Po dwóch atakach bardzo dobrze grającego Mariusza Wlazłego i bloku Daniela Plińskiego goście zmniejszyli straty z czterech (17:21) do jednego (20:21) punktu. Po zaciętej walce ulegli jednak rywalom 23:25. Był to pierwszy set przegrany przez Skrę w tej edycji LM.

Reklama



W połowie drugiej partii goście po zdobyciu trzech punktów z rzędu po raz pierwszy w meczu wyszli na prowadzenie (13:12). Nie potrafili go jednak utrzymać i kilka minut później przegrywali 14:17. Końcówka seta była kopią tej z pierwszej partii. Bełchatowianie zmniejszyli stratę do jednego punktu (20:21). Szansę na doprowadzenie do remisu miał Michał Winiarski, jednak jego atak z lewego skrzydła zakończył się na pojedynczym bloku. Gospodarze utrzymali niewielką przewagę i ponownie wygrali seta 25:23.

Reklama

Skuteczną receptę na rywali bełchatowianie znaleźli w trzeciej partii. Objęli prowadzenie 3:0 i do połowy seta kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie. Problemy zaczęły się przy stanie 15:11. Gospodarze zdobyli cztery punkty z rzędu i wrócili do gry. Na krótko. Podopieczni Jacka Nawrockiego szybko odbudowali trzypunktową przewagę (20:17), którą powiększyli później do pięciu (24:19). Po punktowym serwisie Mateja Kazijskiego szkoleniowiec PGE Skry po raz pierwszy w tym meczu wprowadził do gry Radosława Wnuka, który kilkanaście sekund później, atakiem ze środka, zakończył seta wygranego przez bełchatowian 25:21.

Do pierwszej przerwy technicznej w czwartej partii walka nadal była wyrównana. Później bełchatowianie dali się wytrącić z równowagi po dwóch kontrowersyjnych decyzjach sędziowskich. Nerwowość w zespole pogłębiły trzy nieudane ataki ze środka. Do końca seta goście już się nie pozbierali. Po autowej zagrywce Winiarskiego przegrali czwartą partię 16:25 i cały mecz 1:3.

W ostatnim spotkaniu grupowym mistrzowie Polski zagrają 12 stycznia w Łodzi z rumuńskim Rematem Zalau.