Marta Pytkowska: Inauguracja sezonu w Beitostoellen już za nami. Justyna Kowalczyk rozpoczęła od 12. miejsca na dystansie 10 km stylem dowolnym. Czy to dobrze, czy źle?
Aleksander Wierietelny: To był dobry występ i jesteśmy z niego zadowoleni. Na trasie Justynie nie przydarzyły się żadne niespodzianki, nie narzekała także na urazy. A miejsce? Nie ono jest w tej chwili najważniejsze. Justyna potrzebuje jeszcze czasu na wejście w system startowy. Po ciężkim okresie treningowym musi odzyskać szybkość, forma powinna nadejść akurat na igrzyska olimpijskie w Vancouver.

To był pierwszy i niestety, przynajmniej jak na razie, ostatni występ Justyny w żółtej koszulce liderki Pucharu Świata...
To był szczególny moment, ale jeszcze przed startem wiedziała, że raczej nie uda jej się wygrać pierwszych zawodów i na razie będzie musiała tę koszulkę oddać. Czy zjadły ją nerwy? Nie, to silna dziewczyna. W sobotę rozpierała ją duma.

Reklama

Igrzyska są najważniejsze, ale nie zamierzacie chyba odpuścić sobie w ogóle walki o zwycięstwo w Pucharze Świata?
Naturalnie, w tym sezonie priorytetem jest dla nas walka o medale w Vancouver. Podobnie było w poprzednim roku, gdy szykowaliśmy się pod mistrzostwa świata w Libercu. Najwyższa forma przyszła akurat w lutym i były medale. Nie zmienialiśmy więc ani systemu letnich przygotowań, ani planów startowych. Występy w Pucharze Świata to dla nas najlepszy poligon doświadczalny. A co do walki o Kryształową Kulę to ten temat odkładamy na później. Po igrzyskach wspólnie usiądziemy, zobaczymy, gdzie jesteśmy w klasyfikacji generalnej, i wówczas będziemy wiedzieć, czy mamy jeszcze szansę na walkę o plastron lidera. Teraz jednak skupiamy się na igrzyskach.

W Beitostoellen rywalki nie zaskoczyły. Jeszcze w Krakowie Justyna przewidziała, że wygra któraś ze Skandynawek. Czy to zapowiedź ich dominacji na trasach w Vancouver?
Nie. One startują u siebie, przed własną publicznością i są dodatkowo zmotywowane. W sobotę to była Marit Bjoergen, za tydzień w Kuusamo to będzie albo Virpi Kuituen, albo Aino-Kaisa Saarinen. Nie ma tutaj żadnej tajemnicy, jak Puchar Świata przeniesie się na teren neutralny, do głosu dojdzie także reszta.

Reklama

A Estonka Kristina Smigun? Justyna właśnie ją wskazała jako swoją najpoważniejsza rywalkę w walce o medale.
Kristina pokazała, że jest mocna i że podczas przerwy macierzyńskiej nie próżnowała. W przeszłości podobny triumfalny powrót miała Katerzina Neumanova, kto wie, czy nie będzie tak i w tym przypadku.

Reklama

Vancouver w ostatnich dniach nawiedziła powódź, a w lutym zamiast zimy ma tam zawitać wiosna. Czy to może przeszkodzić Justynie w walce o krążki?
Pogoda jest taka sama dla wszystkich, nie mamy na nią wpływu, podobnie jak i na profil trasy. Czy się obawiam? Justyna najlepiej czuje się w najtrudniejszych warunkach, jeśli będzie ciepło, to po prostu nie będzie musiała wkładać dodatkowej warstwy odzieży ocieplającej. Będzie więc jej lżej.

*Aleksander Wierietielny, trener Justyny Kowalczyk, dwukrotnej złotej medalistki ubiegłorocznych mistrzostw świata w Libercu. W przeszłości współpracował m.in. z biatlonistą Tomaszem Sikorą