Raporty, które powstały po zakończeniu ostatniego sezonu, były anonimowe, lecz - jak podkreślają z dumą działacze - w kadrze panują zasady demokracji i wolności wypowiedzi. Dlatego Hilde mógł bez obaw się przyznać.

"W jednym z raportów napisane było, że jestem stary, nudny, zgryźliwy i wręcz nie do wytrzymania. Na początku mnie to rozśmieszyło, ponieważ mam zaledwie 45 lat, lecz później zastanowiłem się i być może tak właśnie byłem odbierany. A wszystko dlatego, że ostatni sezon był tragicznie słaby i moi podopieczni nie wygrali ani jednego konkursu Pucharu Świata, a tylko pięć razy znaleźli się na podium" - powiedział Kojonkoski.

Reklama

Hilde wyjaśnił, że napisałem dokładnie to, co czuł w momencie powstawania raportu. "Podobnie jak moi koledzy byłem sfrustrowany słabymi wynikami i coraz gorszą psychiczną kondycją. Zauważyłem też, że Mika bardzo się tym wszystkim martwił. Znalazł się w złym kręgu. Już nie był wesoły i zadowolony jak na początku sezonu, lecz z konkursu na konkurs zmieniał się w milczącego i mało sympatycznego trenera" - podkreślił.

Zapytany jak odbiera trenera dzisiaj, Hilde powiedział norweskim dziennikarzom, że "w dalszym ciągu jako starego, lecz miłego i spokojnego człowieka". Kojonkoski zgodził się, że mógł być źle odbierany. "Po 11 latach świetnych wyników z różnymi reprezentacjami poczułem się więźniem własnego sukcesu. Ubiegły sezon był moim najgorszym od 11 lat i naprawdę nie wiedziałem już co zrobić, aby odwrócić wszystkie przeciwności" - podsumował.

Reklama