Dziewięć miesięcy temu Łukasz Garguła zerwałwięzadła w kolanie. Piłkarz wspomina w "Fakcie", że pech prześladował go nie tylko na boisku, ale również na stole chirurgicznym.

"Początkowo istniała obawa, że także przednie więzadło zostało nadszarpnięte. Ono jednak nie było operowane, bo doktor Fass uznał, że nie ma takiej potrzeby. Na tym nie kończył się pech. Podczas zabiegu na tylnym więzadle pękła jedna śruba, taka specjalna, która wchłania się w kość. Trzeba było wstawić drugą, a potem połączyć je specjalnym skoblem. Aby tego dokonać, należało jednak rozwalić okostną, a na koniec zszyć. Jakże się zdziwiłem, kiedy po zabiegu na rentgenie zobaczyłem tam fragment igły!" - opowiada piłkarz reprezentacji Polski. Gazeta opisuje, że na zdjęciu rentgenowskim widać wyraźnie zakrzywiony fragment igły.

Reklama

"Operowane więzadło zostało, mówiąc żargonem lekarskim, <przeciągnięte>. Co to oznacza, że piszczel nie jest teraz na swoim miejscu. Nie mogę luźno wyprostować i zgiąć nogi" - dodaje pomocnik Wisły Kraków.

Teraz czeka go ponowny zabieg. "Trzeba otworzyć to ponownie, ale tylko raz, zrobić rekonstrukcję i potem rehabilitacja. Nie gram już dziewięć miesięcy, z małą przerwą, jak to wszystko zamknie się w roku, będę szczęśliwy, ale nie chcę sobie wyznaczać dat" - mówi Łukasz Garguła "Faktowi".

Reklama

>>> Czytaj także na eFakt.pl: Gollob i Pedersen byli wrogami, zostaną kumplami