Krzysztof Hołowczyc wyruszył na trasę 6. etapu (z Antofagasty do Iquique) z wysokiej pozycji startowej. Zapewnił ją sobie, docierając w środę do Antofagasty na 9. miejscu. Jeden z najdłuższych OS-ów (483 km z całego 5. etapu liczącego 670) pokonał bez zbędnego ryzyka.
"Na stromych, kamienistych podjazdach traciliśmy do aut fabrycznych. W sumie 25 minut na prawie 500 km wymagającej trasy, więc i tak całkiem przyzwoicie. Jestem zadowolony, bo nie mieliśmy żadnych przygód. Złapałem to właściwe dakarowe tempo. Nasz nissan navara prawie nie sprawia kłopotów, a przecież codziennie prześladują one faworytów. Szansę na 10. zwycięstwo pogrzebał Stephane Peterhasel" - mówił Hołowczyc w środę po dojechaniu do mety.
Jeszcze przed startem rajdu Polak tłumaczył, że taka będzie jego taktyka: jechać spokojnie i liczyć na błędy czołowych graczy.
Najsilniejsza wydaje się ekipa w volkswagenach - Carl Sainz, Nasser Al-Attiyah i Mark Miller. Ale Hołowczyc pozostaje blisko czołówki (do wczoraj na 6. miejscu w klasyfikacji generalnej). Niemal równie świetnie radzi sobie 25-letni motocyklista Jakub Przygoński. Debiut przed rokiem zakończył na 11. miejscu, a przez trzy ostatnie etapy utrzymuje się w pierwszej dziesiątce.