"Dziś może się wydawać, że kariera Kuby to bajka. Miał dobrą rundę w klubie zwieńczoną powołaniem od Franciszka Smudy. Tylko my z synem wiemy, ile wybojów musieliśmy pokonać, żeby to osiągnąć" - mówi wzruszony ojciec.

Reklama

Jakub Tosik, piłkarz PGE GKS Bełchatów ma za sobą najlepszą rundę w karierze. "Jesienią grał równo i nie zaliczył spadku formy. Jego nominalna pozycja to środek pomocy, ale w klubie z konieczności wysyłaliśmy go tam, gdzie był pożar. Albo na lewą albo prawą obronę. Wszędzie sobie radził" - chwali piłkarza Rafał Ulatowski, szkoleniowiec bełchatowian.

Jeszcze 2,5 roku temu Tosik zastanawiał się nad zakończeniem kariery. Wszystko przez jeden mecz. "Ten z Wisłą w Krakowie zapamiętam do końca życia. Przegraliśmy 0:2, a ja zawiniłem przy pierwszej bramce. Sobolewski mnie zablokował, a Zieńczuk, którego miałem pilnować, strzelił gola" - Tosik beznamiętnie odtwarza sytuację, która w pewnym momencie spędzała mu sen z powiek.

"Trener Orest Lenczyk wściekł się na mnie i zwyzywał przy całej drużynie. Odechciało mi się trenować i zaczęło brakować pewności siebie na boisku. Psychicznie byłem wypalony. Wychodziłem na trening i chciałem, żeby już się skończył. Lenczyk dwa tygodnie później został zwolniony, ale mnie momenty zwątpienia nie opuściły. Najchętniej rzuciłbym wtedy piłkę i poszedł do jakiejś normalnej pracy" - tłumaczy Tosik.

p

>>> Niemiecki bramkarz: Polacy to pozytywni wariaci