A przecież to nie wszystkie, bo w kolekcji ma jeszcze dwukrotne wygranie Ligi Mistrzów, cztery Puchary Anglii, Klubowe Mistrzostwo Świata, Puchar Interkontynentalny i Superpuchar Europy. Wystarczy? - Nie, to wciąż mało. Mam jeszcze dużo do wygrania, zanim zakończę karierę - deklaruje skrzydłowy Manchesteru United.

Reklama

Zaledwie trzy mecze dzielą Walijczyka od dołożenia do tej imponującej kolekcji kolejnego trofeum - czwarty Puchar Ligi Angielskiej. Dziś odbędzie się pierwszy półfinałowy mecz tych rozgrywek z Manchesterem City. Później jeszcze tylko rewanż, finał i Giggs znów będzie mieć dylemat, gdzie w swojej osobistej gablotce upchnąć kolejny medal.

Dzisiejsze spotkanie na City of Manchester Stadium jest dla niego wyjątkowe jeszcze z innych powodów - będzie to już jego 30. półfinał wszelkich rozgrywek w Anglii i 31. występ przeciwko odwiecznemu rywalowi. Żaden z piłkarzy w historii obu klubów nie grał w derbach miasta tak często, jak on.

"Nawet tego nie wiedziałem. Ale wszystkie te liczby uświadamiają mi, jaki jestem stary. Dzięki za przypomnienie!" - śmiał się Walijczyk do dziennikarzy, którzy z lubością wymyślają coraz to bardziej imponujące ciekawostki dotyczące kariery Giggsa.

Jego poważna przygoda z futbolem rozpoczęła się właśnie w meczu z Manchesterem City, 19 lat temu. Przeciwko temu rywalowi po raz pierwszy w seniorskiej piłce zagrał bowiem w pierwszym składzie i od razu strzelił gola. To wspomnienie miłe. Ale jest także mniej sympatyczne, do którego Giggs wraca niezbyt chętnie. Walijczyk rozpoczynał grę wpiłkę właśnie na Eastlands.

"Od pierwszego dnia, gdy tam trafiłem, nienawidziłem trenować. Absolutnie nienawidziłem! Nie dlatego, że ludzie byli dla mnie niemili, bądź treningi były za ciężkie. Po prostu od dziecka byłem fanem Manchester United" - wspominał.

>>> Czytaj także: Legia testuje mistrza świata

p