Broniąca tytułu Williams pewnie zmierza do piątego triumfu na twardych kortach w Melbourne Park, gdzie wygrywała w 2003, 2005, 2007 i 2009 roku. W sobotę stanie przed szansą zdobycia dwunastego tytułu w Wielkim Szlemie.
W czwartek 28-letnia Amerykanka pokonała w dwóch wyrównanych setach Chinkę Na Li (nr 16.) 7:6 (7-4), 7:6 (7-1). Prowadząc 5:4 w drugim secie nie wykorzystała jednak trzech meczboli; przy 6:5 czwartej piłki na skończenie spotkania. Zwycięstwo zapewnił jej as serwisowy przy piątej okazji, a pierwszej w tie-breaku, w którym odskoczyła od razu na 5:0.
W sumie pojedynek ten zakończył się po dwóch godzinach. Williams popełniła w nim 24 niewymuszone błędy, przy 38 po stronie rywalki; miała także 33 wygrywające uderzenia, a Li 21.
Amerykanka po raz piąty osiągnęła w Melbourne finał; w tej fazie tutaj jeszcze nie poniosła porażki. W sobotę czeka ją jednak trudne zadanie, bowiem po drugiej stronie siatki stanie Belgijka Justine Henin, była liderka rankingu WTA Tour, która w styczniu wznowiła karierę po blisko 19-miesięcznej przerwie (zakończyła ją w maju 2008).
Będzie to ich 14. pojedynek; bilans jest korzystny dla Williams 7:6, ale na twardej nawierzchni - 4:1.
Ponieważ Henin nie jest jeszcze sklasyfikowana w rankingu WTA w Australian Open występuje dzięki "dzikiej karcie" przyznanej przez organizatorów. Przed trzema tygodniami w swoim pierwszym starcie po powrocie dotarła do finału turnieju WTA w Brisbane, gdzie przegrała w wyrównanych trzech setach z rodaczką Kim Clijsters.
"To mój pierwszy Wielki Szlem od powrotu, właśnie tutaj, a przy tym coś więcej, niż spełniony sen. Cieszę się, że zagram w sobotę z Sereną. Ponieważ jeśli chcę zdobyć kolejny tytuł wielkoszlemowy, to muszę znów wygrywać z najlepszymi tenisistkami na świecie, a ona jest teraz numerem jeden. To dla mnie wielkie wyzwanie"- powiedziała Belgijka.
W czwartek Henin, siedmiokrotna triumfatorka imprez wielkoszlemowych, nie straciła zbyt wiele sił, bowiem w ciągu zaledwie 51 minut uporała się z inną Chinką Jie Zheng 6:1, 6:0. Był to najkrótszy mecz w tegorocznym Australian Open i zarazem najłatwiej odniesione zwycięstwo w półfinale tej imprezy od 1982 roku, gdy Chris Evert-Lloyd pokonała Andreę Jaeger w takim samym stosunku.
"Cóż, chcę po prostu jak najszybciej zapomnieć o tym meczu. To jeden z takich dni, kiedy trudno coś powiedzieć o tym czemu tak się stało i co w ogóle się stało. Trochę za krótko to trwało, żeby głębiej analizować ten mecz" - zaznaczyła Zheng, która drugi raz w karierze dotarła w Wielkim Szlemie do półfinału, podobnie jak w Wimbledonie w 2008 roku.
Pod koniec dnia siostry Venus i Serena Williams wywalczyły awans do finału gry podwójnej. Rozstawione z numerem drugim Amerykanki pokonały 6:3, 7:6 (8-6) rodaczkę Lisę Raymond i Australijkę Rennae Stubbs. O tytuł zagrają z Carą Black z Zimbabwe i Amerykanką Liezel Huber (nr 1.), które w czwartek wyeliminowały 6:1, 1:6, 6:3 Agnieszkę Radwańską i Rosjankę Marię Kirilenko (15.).