"Czuję się bardzo dobrze i cieszę się, że po przerwie znowu wystąpię w Fed Cup. Przygotowuję się tutaj od wtorku, więc zdążyłam się już przyzwyczaić do hali i kortu. Trenowało nam się tu bardzo dobrze i myślę, że jestem dobrze przygotowana" - powiedziała Domachowska.

Większość uczestniczek spotkania w Bydgoszczy jeszcze w ubiegłym tygodniu występowała w Melbourne, w wielkoszlemowym Australian Open.

"Wszystkie miałyśmy kilka dni na aklimatyzację, choć ja chyba przyjechałam najpóźniej. Już jednak oswoiłam się z halą i kortem, więc jest dobrze. Gra będzie wyrównana, mam nadzieję, że to będą dobre mecze, a wygra ta, która danego dnia będzie ciut lepsza" - dodała Radwańska

W sobotę rywalizacja rozpocznie się o godzinie 15.00, a w niedzielę (od godz. 12.00) najpierw zagrają pierwsze rakiety obu krajów: Radwańska i Wickmayer, a po nich Domachowska spotka się z Flipkens.

Kapitan belgijskiej drużyny Sabine Appelmans ucieszyła się z wyników losowania, tłumacząc, że Wickmayer będzie miała więcej czasu na regenerację sił przed spotkaniem z Radwańską.

"Jeśli Wickmayer potrzebuje więcej czasu na odpoczynek, to może znaczyć, że jest trochę słabiej przygotowana niż Agnieszka. "Isi" na pewno wystarczy czasu, by przygotować się do drugiego meczu" - powiedział kapitan polskiej drużyny Tomasz Wiktorowski.

"Tak naprawdę kolejność gier nie ma dla nas szczególnego znaczenia. Nie przywiązywaliśmy jakiejś szczególnej wagi do losowania. Raczej jesteśmy tu pro forma. W Fed Cup dziewczyny grają na krzyż, więc czy któraś będzie miała godzinę więcej czy dwie godziny na odpoczynek to nie ma większego znaczenia" - dodał.

Reklama

W ostatnim niedzielnym pojedynku, w grze podwójnej, rywalkami Klaudii Jans i Alicji Rosolskiej będą Sofie Oyen i An-Sofie Mestach. Kapitanowie mają jednak prawo do zmian w składzie w ciągu dziesięciu minut po zakończeniu czwartego meczu singlowego.

Czytaj dalej >>>



Na wtorkowej konferencji prasowej Wiktorowski oraz polskie tenisistki stwierdzili żartem, że spodziewają się zwycięstwa 5:0, co szerokim echem odbiło się w mediach licznie cytujących te wypowiedzi.

"Jak potem czytaliśmy w prasie teksty po tamtej konferencji to nie wyglądało na żart, niestety. Dlatego chciałbym podkreślić, że naprawdę szanujemy drużynę belgijską. To są bardzo dobre zawodniczki, w dodatku z dziewczyną z czołowej dwudziestki rankingu, więc jeśli wygramy 3:2, to naprawdę będziemy bardzo zadowoleni" - tłumaczył kapitan polskiej reprezentacji.

Polki awansowały do Grupy Światowej II w kwietniu ubiegłego roku, pokonując w barażowym spotkaniu w Gdyni Japonię 3:2. Decydujący punkt zdobył debel Jans-Rosolska, wygrywając w trzech setach z mocną parą: Ai Sugiyama i Akiko Morigami.

"Mecze o stawkę to dla nas nie nowość, ale zawsze milej jest wyjść na kort, gdy wszystko jest rozstrzygnięte. Na razie nie nastawiamy się w konkretny sposób na niedzielny mecz, bo nie wiadomo tak naprawdę z kim zagramy. Jeśli będzie 2:2 to myślę, że na kort mogą wyjść przeciw nam Wickmayer iFlipkens. O szczegółach będziemy myśleć tuż przed meczem" - powiedziała Rosolska.

Zwycięzca spotkania w Bydgoszczy awansuje do baraży o miejsce w Grupie Światowej I na przyszły rok, natomiast przegrany zagra o utrzymanie się w Grupie Światowej II.