PRZEGLĄD SPORTOWY: Przed spotkaniem z ACH Volley Bled powiedział pan: „Jedziemy wygrać 3:0 i załatwić sprawę awansu w pierwszym meczu". Tymczasem wasza porażka 2:3 ze Słoweńcami była największą sensacją pierwszej rundy play-off Ligi Mistrzów. Co się stało?

Reklama

SEBASTIAN ŚWIDERSKI (przyjmujący Lube Banca Macerata): Wiem, że teraz będziecie mi to wypominać, ale naprawdę wierzyłem w zwycięstwo 3:0. Niestety, trener Volley Bled kompletnie nas zaskoczył, odsyłając na ławkę rezerwowych niemal cały podstawowy skład. Veno, Gato i Petković wchodzili tylko na zmiany, ograli nas zawodnicy rezerwowi, prawie sami Słoweńcy! Podziałało to na nas jak płachta na byka, w rewanżu musimy wygrać. Będzie o tyle łatwiej, że mamy już dokładnie rozpisanych wszystkich zawodników. Drugi raz nas nie zaskoczą.

PS: Zmalały jednak pana szanse na kolejny występ po kontuzji, bo w rewanżu trener Ferdinando de Giorgi wystawi najmocniejszy skład.

Rzeczywiście, liczyłem na to, że szybko załatwimy sobie awans i w rewanżu trener da mi odbić kilka piłek. Niestety, musimy z Bledem wygrać, więc taryfy ulgowej nie będzie. Ale ja i tak muszę się trochę oszczędzać, bo skręciłem staw skokowy operowanej nogi.

PS: Co takiego!? Dopiero teraz pan o tym mówi?

Bo na szczęście okazało się, że to nic groźnego. (...)

PS: Porozmawiajmy o reprezentacji. Daniel Castellani mówił mi niedawno, że nie powoła Świderskiego na Ligę Światową, ale chce żeby pan przyjechał na zgrupowanie kadry i trenował z zespołem. Co pan na to?

Reklama

Jestem głodny gry po siedmiu miesiącach rehabilitacji. Ale jeśli Daniel Castellani uzna, że jest za wcześnie na to, żeby powołać mnie na Ligę Światową, to uszanuję tę decyzję.

>>> Czytaj także: LM: Albo wykluczenie, albo milionowa kara

p