Rozluźniona, uśmiechnięta i bardzo szczęśliwa. Justyna Kowalczyk po zdobyciu olimpijskiego srebra w sprincie "klasykiem" dziękowała swojemu trenerowi, Aleksandrowi Wierietielnemu. "Ukłony dla trenera, że z mistrzyni maratonu zrobił jedną z najlepszych sprinterek na świecie" - mówiła Polka z uśmiechem.

Reklama

Kowalczyk przyznała się, że przegrała złoto przez swój błąd. "Bjoergen mocniej idzie z nogi, ja jeszcze się tego nie nauczyłam. Muszę się jeszcze uczyć jeździć" - mówiła Polka.

Nasza Królowa Nart skomentowała też fatalny upadek Słowenki Petry Majdić. "Było mi bardzo smutno, kiedy zobaczyłam, że Petrę spotkało coś takiego. To jest niesamowite, żeby na takiej trasie jedna z najlepszych zawodniczek upadała. To co zrobią dziewczyny z Kenii?" - pytała. "Trasy tutaj są ohydne" - dodała.

Jak sama mówiła nie czuje presji przed kolejnymi startami. A przed Kowalczyk jeszcze dwa wyścigi: bieg łączony 2 razy po 7,5 kilometra, a także bieg na 30 kilometrów. Na tych dystansach Polka zdobywała medale mistrzostw świata.