Kupczyk sportową karierę rozpoczynał jako płotkarz. W lekkiej atletyce jednak mu się nie wiodło i postanowił spróbować sił w bobslejach, głównie za namową swego wujka i trenera kadry Tomasza Żyły. – Podobną sytuację mamy w większości ekip. Startują byli sprinterzy, płotkarze. Tylko Anglicy i Holendrzy mają w swoim składzie zawodowych pilotów samolotów – śmieje się Kupczyk, który od 2002 r. jest pilotem dwójki i czwórki bobslejowej. – Zaczynałem od rozpychającego, a teraz awansowałem. Głównie jednak dlatego, że jestem jednym z wolniejszych w ekipie – dodaje.

Reklama

Tor w Whistler, mierzący ponad 1,4 km, to najszybszy i jeden z najtrudniejszych torów na świecie. Przy prędkości przekraczającej 150 km/h bob musi pokonać serię szesnastu trudnych wiraży. Ani na moment nie można stracić koncentracji, w przeciwnym razie może się to zakończyć bolesnym wypadkiem. Choćby takim, jakiemu ulegli podczas treningów Australijczycy. Na szczęście tym razem zakończyło się na stłuczeniach.

– O wypadkach się nie myśli. Trudno też się na nie przygotować, a nawet ratować się, gdy one już się przydarzą. Więcej może na pewno zrobić pilot. Mogę starać się jakoś reagować i ratować przed wywrotką, jeśli w ogóle taka możliwość jest. A chłopaki tylko siedzą i czekają. Na najgorsze albo na najlepsze – mówi ze spokojem Kupczyk, dla którego jest to już trzeci występ na igrzyskach olimpijskich.

W Nagano Polak był 22., a cztery lata później w Salt Lake City – 18. Teraz mierzy w czołową dziesiątkę. – Na igrzyskach, podobnie jak podczas mistrzostw świata, mamy cztery przejazdy. Do ostatniego awansuje tylko najlepsza dwudziestka. I my będziemy wśród nich – zapewnia polski pilot. Teraz będzie to znacznie łatwiejsze, gdyż polscy bobsleiści po wielu latach szukania sponsorów, problemów ze sprzętem, w końcu dorobili się boba, który pod względem konstrukcyjnym ustępuje tylko niemieckim, szwajcarskim i amerykańskim. – Mamy najlepszy sprzęt, na jaki nas było stać – zapewnia polski pilot.

Faworyci? Andre Lange, szczególnie w dwójkach, ale nie wiem, jak to będzie w czwórkach – ocenia Kupczyk. 36-letni Niemiec, dla którego to będą ostatnie ślizgi w karierze, w Vancouver będzie bronił tytułu mistrza olimpijskiego zarówno w dwójkach, jak i czwórkach. Jednak od 2006 r. niemiecki „Kanibal” zmaga się z kontuzjami i problemami ze sprzętem. Jeszcze przed rokiem Lange swoje szanse na występ na igrzyskach oceniał 50 na 50, a to głównie z powodu groźnej kontuzji pachwiny. Teraz jednak mierzy w złoto. Gdyby wygrał, zostałby pierwszym bobsleistą w historii z czterema tytułami mistrza olimpijskiego. – Jestem bardzo zmotywowany, by sięgnąć po to złoto – powiedział Lange.