Jak wiadomo, od 1 stycznia weszła w życie restrykcyjna ustawa zakazująca reklamowania hazardu w sieci.

IMG World i BSI Speedway, firmy trzymające pieczę nad GP, mają ważną umowę reklamową z Tobetem, a pieniądze jakie otrzymują z tego tytułu, stanowią poważną pozycję w budżecie. Jednak polscy organizatorzy nie chcą w tym roku pokazywać banerów z logo bukmachera. - Jeśli nic się nie zmieni, to tej reklamy nie będzie. Gdybyśmy się na nią zdecydowali, moglibyśmy mieć problem - mówi prezes Unibaksu Toruń Wojciech Stępniewski. - Organizatorzy PŚ w skokach w Zakopanem pokazali bet-at-home, a teraz grozi im kara. My nie zamierzamy płacić dwunastu milionów - zastrzega i trudno nie przyznać mu racji.

- Pewnie niejedno zebranie poświęcimy na ten temat - dodaje działacz Unii Marek Ślotała.

A my zamówiliśmy ekspertyzę prawną, którą zamierzamy wysłać do BSI - opowiada Leszek Tillinger, działacz z Bydgoszczy. - W każdym razie dziś można zaryzykować stwierdzenie, że jeśli pokażemy reklamy Tobetu, to narazimy się na gniew państwa. Jeśli tego nie zrobimy, możemy się spodziewać sankcji ze strony Anglików. Będą mieli podstawy, by zerwać umowę lub domagać się od nas odszkodowania. Przecież sami też stracą. Nawet nie chcę myśleć, jak wysoka mogłaby być kara BSI (kluby boją się, że może przekroczyć 100 tys. dol. - przyp. red.) - dodaje Tillinger.

Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, IMG i BSI płacą FIM (Międzynarodowa Federacja Motocyklowa) za prawo do organizacji cyklu około miliona dolarów rocznie. To ogromne pieniądze. W tej sytuacji każdy strategiczny sponsor, taki jak Tobet, jest dla angielskich firm bezcenny. - Z niepokojem obserwujemy sytuację w Polsce - przyznaje Nicola Sands, rzecznik prasowy IMG, ale nie chce szerzej komentować sprawy. - Oni się boją, bo jak bukmacher nie zostanie pokazany na trzech imprezach z największą publicznością, to wtedy mogą stracić intratny kontrakt - mówi nam anonimowo działacz mający dobre kontakty w IMG.







Reklama

>>>Czytaj także: W Lublinie jest mistrzowski budżet

p