"To jakaś kpina. Przecież Sosnowskiego i Kliczkę dzielą lata świetlne. Albert może i zarobi, żeby tylko za mocno nie bolało. A Witalij? Śmiać mi się chce z Ukraińca, że tak się rozmienia na drobne. Nie wiem, co on chce tą walką osiągnąć, bo sławy nie zyska" - mówi "Faktowi" Michalczewski.

Reklama

Decyzji Ukraińca nie rozumieją także inni znani bokserzy. A Sosnowskiego w ogóle nie poważają. "<Siostra> Kliczko to zwykła dziwka. Dowiedziałem się, że on walczy z jakimś włóczęgą z Anglii – nie przebiera w słowach były zawodowy mistrz świata James Toney.

"Włóczęga" to oczywiście Sosnowski, który ostatnio częściej krzyżował rękawice w Anglii niż w Polsce. O Polaku mówią też inni bokserzy, którzy wcześniej mieli szansę na walkę z Kliczką i kpią sobie z Alberta.

"W walce z Sosnowskim Witalij nie ma nic do wygrania, ale może wszystko stracić" - uważa rosyjski pięściarz Aleksander Powietkin. "Biorąc pod uwagę przebieg konfrontacji Sosnowskiego z Francesco Pianetą, bardzo możliwe, że widzowie nie zdążą nawet wypić pierwszego piwa" - mówi z kolei Nikołaj Wałujew.

A niemiecki „Der Westen” pisze: "To tak, jakby Bayern wybrał sobie na finał Pucharu Niemiec Holstein Kiel" (niemiecki trzecioligowiec).

p