W piątek odbyło się losowanie poszczególnych meczów; po nim tenisistki spotkały się z dziennikarzami. Polki były zrelaksowane i uśmiechnięte, ale miły nastrój popsuły dwa pytania zadane Domachowskiej przez przedstawiciela jednego z portali internetowych: "czy pamięta pani, kiedy wygrała mecz w reprezentacji?" i "czy pamięta pani, kiedy wygrała pani ostatnio jakiś mecz?"

Reklama

Speszona 24-letnia warszawianka odpowiedziała, ale po konferencji salę opuściła szybko i ze łzami w oczach.

"Dziewczyny bardziej emocjonalnie podchodzą do wszystkiego. Pracując z nimi najwięcej czasu trzeba poświęcić właśnie na budowanie motywacji i pozytywnego nastawienia. Tenisiści stres i potknięcia łatwiej potrafią odreagować, choćby serwując kilka asów. U dziewczyn trudniej jest odrobić stratę przełamania i pozbierać po niepowodzeniu" - powiedział PAP kapitan reprezentacji Tomasz Wiktorowski.

"Szkoda, że taka sytuacja się dzisiaj zdarzyła, bo Marcie trudno będzie zupełnie zatrzeć w pamięci to przed jutrzejszym meczem. Ja w nią wierzę i w to, że stać ją na wygranie choćby jednego meczu. Zresztą biorąc pod uwagę jej potencjał, może szybko wrócić do czołowej setki. To kwestia jednego, dwóch udanych turniejów. Choć nie da się ukryć, że jej wyniki nie są ostatnio najlepsze" - dodał.

Reklama

Domachowska zajmuje obecnie 133. miejsce w rankingu WTA, a w 2008 była 56. W tym roku w turniejach tego cyklu wygrała trzy z dwunastu spotkań, ale wszystkie w zawodach ITF, których ranga była niska.

Stawką pojedynku w Sopocie będzie utrzymanie w światowej elicie, gdzie Polki awansowały przed rokiem po raz pierwszy. W sobotę jako pierwsza na kort w hali SKT wyjdzie liderka biało-czerwonych Agnieszka Radwańska, która zmierzy się z Carlą Suarez-Navarro. Później Domachowska zagra z Marią-Jose Martinez-Sanchez.

"Tak naprawdę nie ma znaczenia kolejność pojedynków. Wiadomo, że dziewczyny muszą wyjść na kort i dać z siebie wszystko. Oczekujemy, że zagrają na 100 procent swoich możliwości. Muszą być zadowolone ze swojej gry, choć oczywiście liczymy na prowadzenie 2:0 albo przynajmniej 1:1 po pierwszym dniu" - powiedział Wiktorowski.

Reklama

W niedzielę dojdzie najpierw do pojedynku dwóch pierwszych rakiet: Radwańskiej z Martinez-Sanchez, a po nich zagrają Domachowska i Suarez-Navarro. Na koniec zaplanowany jest debel, który może decydować o losach zwycięstwa.

"Patrząc na liczby, to na pewno ósme miejsce Agnieszki w rankingu WTA wskazuje, że powinna zdobyć dwa punkty. Na to liczymy, ale uważam też, że Marta może urwać Hiszpankom przynajmniej jeden punkt. Chociaż jej ostatnie wyniki nie są zadowalające, to jednak po treningach widać, że jest w dobrej dyspozycji i wierzę, że może grać jak równa z równą z wyżej notowanymi rywalkami" - dodał kapitan.

Hiszpanki zajmują piąte miejsce w rankingu Międzynarodowej Federacji Tenisowej (ITF). "Trudno powiedzieć, że mamy nóż na gardle, ale na pewno spadek z Grupy Światowej byłby bardzo przykrym wydarzeniem. Nie będzie łatwo wygrać, bo przecież macie ósmą tenisistkę w rankingu WTA, a moje zawodniczki nie są tak wysoko notowane" - powiedział kapitan reprezentacji Hiszpanii Miguel Margets-Lobado.

"To ważny mecz, bo ostatnio nam się nie wiodło: trafialiśmy na mocne drużyny, no i graliśmy ciężkie wyjazdowe spotkania. Spodziewaliśmy się, że będziemy tu grać na szybkim korcie, a nie na ziemnym, który najbardziej by nam odpowiadał. Takie prawo gospodarza, że wybiera nawierzchnię, jaka jemu pasuje. Taraflex jest szybki, a piłki nie odbijają się nisko i ślizgają, ale po treningach jesteśmy przygotowani do gry" - dodał.

Hiszpanki przyleciały do Warszawy w środę po północy, ale zanim dotarły do Sopotu samochodem spędziły pół dnia na lotnisku w Berlinie, czekając na samolot. To skutek zamkniętej przestrzeni powietrznej nad Europą, spowodowanej przez chmurę pyłu wulkanicznego po erupcji wulkanu na Islandii.

"Raczej nie należy spodziewać się, że te kłopoty z podróżą osłabią siłę gry Hiszpanek. Tenisistki są przyzwyczajone do tego, że z dnia na dzień zmieniają nawierzchnie, strefy klimatyczne czy kontynenty i niemal od razu muszą być gotowe do gry. Jedyne, co może się pojawić, to zmęczenie, ale nie należy w tym upatrywać większej szansy" - powiedziała Klaudia Jans, która wystąpi w niedzielę w pojedynku deblowym z Alicją Rosolską. Ich rywalkami będą Arantxa Parra-Santonja i Nuria Llagostera-Vives