Sobotni przeciwnik znów wygląda na mało wymagającego, więc nawet nasi "ligowi" zawodnicy nie powinni mieć problemów. Jednak chyba nie o to chodziło Leo Beenhakkerowi. Holender chciał sprawdzić nowych piłkarzy na tle lepszych rywali.

A w bośniackiej kadrze nie ma żadnego piłkarza, który grałby w niedawnych eliminacjach do mistrzostw Europy. Jest za to zawodnik z tamtejszej trzeciej ligi. Trenerzy nazywają tę kadrę reprezentacją olimpijską. Tyle że z igrzyskami niewiele ma wspólnego... To raczej zbiór piłkarzy aspirujących do pierwszej jedenastki narodowej. Zresztą tę "zbieraninę" firmuje nie pierwszy trener, Fuad Mazurovic, ale Senar Bajramovic.