W środę polski golkiper po raz drugi stanął między słupkami bramki Królewskich. W rozgrywkach o Puchar Króla "Dudi" zaliczył dobry występ przeciwko Herkulesowi Alicante. Wybronił wiele groźnych strzałów rywali, kilkukrotnie ratując swój zespół przed sensacyjną porażką z trzecioligowcem.

Reklama

Polak skapitulował dopiero w 61. minucie, kiedy po faulu Roystona Drenthe sędzia podyktował rzut karny. Gola na wagę remisu zdobył dla Realu Javier Balboa w ostatniej minucie meczu.

W rozgrywanym w Alicante spotkaniu polski bramkarz po raz kolejny udowodnił Berndowi Schusterowi, że zasługuje na prawdziwą szansę. Trener Galacticos jest spokojny o formę Dudka, dlatego już praktycznie na pewno Polak zagra w kolejnych meczach o Copa del Rey.

Jeśli Hiszpanie natrafiliby w dzisiejszym losowaniu na Liverpool, szkoleniowiec Realu mógłby skorzystać z doświadczenia Dudka, który w angielskim klubie spędził sześć lat. "Pomógłbym rozpracować rywali, bo doskonale znam ich słabe i mocne strony" - przekonuje "Dudi". "Pamiętam nawet szyfry, jakie stosuje na boisku Rafael Benitez. W Liverpoolu jest wiele takich umówionych sygnałów. Przykłady? Jak ktoś przy rzucie rożnym łapie się za głowę, to znaczy, że będzie uderzał nadługi słupek" - zdradza nam rezerwowy bramkarz Realu.

Polak ma rachunki do wyrównania z menedżerem The Reds i nie ukrywa, że chętnie zagrałby przeciwko byłym kolegom. "Już widzę te tytuły w angielskich gazetach: Szpieg w Madrycie!?" - zaciera ręce Dudek.