"Leo Beenhakker mówi w niej, że czas na zmiany. Dociekliwa dziennikarka zadaje pytanie: <dlaczego?> i uzyskuje odpowiedź: <dla pieniędzy>" - opowiada DZIENNIKOWI treść spotu Grzegorz Adamski z departamentu PR banku.

Reklama ma promować nowy system banku, w którym 1 proc. wydanych za pomocą karty pieniędzy, wraca na konto jej właściciela.

Reklama

Wbrew wcześniejszym domysłom Leo Benhakkeer nie zachęca do wzięcia kredytu w banku. Nie jest to też kontynuacja reklamówki z Johnem Clese’em z Monty Pythona.

Tymczasem billboardy w dużych miastach Polski już zapowiadają kampanię. - Zrobiliśmy dwie reklamówki z selekcjonerem. Pierwszą długą, 45-sekundową, która będzie emitowana w pierwszej kolejności, i drugą o długości 15 sekund. To dwa niezależne spoty, które mówią o tym samym - mówi Tomasz Nowicki z agencji GPD z Poznania, która przygotowywała reklamę.

Szef grupy kreatywnej agencji Marek Wydłowski twierdzi, że Beenhakker okazał się bardzo dobrym aktorem. "Jeszcze nigdy tak dużego przedsięwzięcia nie zrobiliśmy w tak krótkim czasie. Całość materiału kręcona na dwie kamery była gotowa w 8 godzin. A przecież na planie było ponad 100 statystów. Selekcjoner był naturalny. Nie grał, a po prostu był sobą" - nie kryje zachwytu w rozmowie z DZIENNIKIEM Wydłowski.

Udział w kampanii banku nie jest debiutem reklamowym Holendra. Wcześniej brał udział w promocji piwa Tyskie i operatora TP SA.