Do samego końca wyprawa była trzymana w głębokiej tajemnicy przez sztab reprezentacji Polski. Nawet sami piłkarze do ostatniej chwili nie wiedzieli, gdzie lecą i co będą robić. Kiedy wsiadali w sobotę rano do specjalnie wynajętego samolotu na lotnisku w Donaueschingen, większość podejrzewała, że ich celem będzie Monte Carlo i wyścig Formuły 1 z udziałem naszego kierowcy Roberta Kubicy .

Reklama

Tymczasem po ponad godzinnym locie nasza kadra wylądowała w Lipsku. Po chwili wszystko stało się jasne. Niespodzianką okazała się wizyta w fabryce Porsche. Polscy piłkarze nie tylko zapoznali się z procesem produkcji tych superszybkich i superdrogich samochodów, ale mieli też okazję pościgać się na fabrycznym torze.

"Bardzo miło spędziliśmy czas. Mieliśmy okazję pojeździć fajnymi autami, z naprawdę dużą prędkością. Taki przerywnik w zgrupowaniu powinien nam wyjść na dobre. Chociaż tak na dobrą sprawę zobaczymy na porannym treningu, bo teraz jesteśmy trochę zmęczeni" - mówił tuż po powrocie obrońca reprezentacji Polski Paweł Golański.

Z największym spokojem do "wyścigowej" wycieczki podchodziła największa gwiazda naszej kadry Ebi Smolarek. "O wrażenia lepiej zapytajcie innych piłkarzy, bo ja już miałem kiedyś porsche, więc nie była to dla mnie jakaś specjalna nowość" - śmiał się napastnik Racingu Santander.

"Najpierw wszyscy jeździliśmy za profesjonalnym kierowcą, a później ci, którzy nie mieli stracha, mogli spróbować swoich sił na torze. Było dużo śmiechu, zabawy i relaksu. I o to chodziło" - opowiadał menedżer naszej reprezentacji Jan de Zeeuw.

Dodatkową atrakcją dla naszych reprezentantów był gość specjalny wyprawy do Lipska. Razem z piłkarzami w całym wypadzie brał udział prowadzący telewizyjnych "Milionerów" Hubert Urbański.