"Szef klubu przychodzi do nas i ciągle zwodzi nowymi terminami. Niektóre z nas już dawno nie widziały pensji. Minęły jedne święta, idą drugie, trzeba płacić raty kredytów, nie mówiąc już o bieżących rachunkach" - opowiada jedna z siatkarek. Nie chce mówić pod nazwiskiem, ponieważ boi się, że w ogóle nie dostanie zaległych pieniędzy - pisze "Gazeta Wyborcza".

Reklama

Zawodniczki z Kalisza już szukają nowych klubów, z czym na pewno nie będą miały problemu. W Winiarach grają m.in. dwie reprezentantki Polski, Eleonora Dziękiewicz i Anna Barańska.

"Nie ukrywam, że zawsze analizuję oferty, jakie dostaję, ale chcę dokończyć sezon w Kaliszu i wyjaśnić wszystkie sprawy" - mówi Barańska. "Czy strajkowałyśmy? Potwierdzam. Co dalej, nie mam pojęcia."

Trener kaliszanek Igor Prielożny nie odbierał wczoraj telefonu. Nie można też było skontaktować się z szefami klubu.

W LSK Winiary zajmują obecnie drugie miejsce ze stratą czterech punktów do Aluprofu Bielsko-Biała.

Reklama