"Jeśli muzeum Archeologii w Kairze potrzebuje nowego reliktu, wiadomo, gdzie ma go szukać. Zapraszamy do Barcelony, weźcie sobie Thierry'ego Henry'ego" - tego typu złośliwości w hiszpańskiej prasie to ostatnio normalka. Każdy większy dziennik drwi sobie z piłkarzy z Katalonii. I nic dziwnego - Barca gra tragicznie, z meczu na mecz coraz gorzej.

Reklama

Nawet przyzwyczajony do depresji, pochodzący z nizinnej Holandii Rijkaard nie spodziewał się chyba, że klub upadnie tak nisko. W sobotę jego podopieczni przegrali z Betisem Sewilla 2:3, choć do 63. minuty meczu prowadzili 2:0! Po spotkaniu pełno było wypowiedzi w stylu "zagraliśmy tragicznie, nic nas nie usprawiedliwia, nie wiemy jak mogło do tego dojść". Kibice i media mają jednak dość pustych słów. Dziennik "El Mundo Deportivo" pisze wprost: "trzeba znaleźć i ukarać winnych. Muszą polecieć głowy".

Pierwszym z katalońskich milionerów, który niebawem straci pracę, najpewniej będzie Rijkaard. Holender nie cieszy się już zaufaniem piłkarzy i działaczy klubu. Dowód? Po spotkaniu w Sewilli doszło do poważnej rozmowy na temat przyszłości Barcelony. Brali w niej udział prezes Joan Laporta, dyrektor klubu Txiki Begristain i kapitan Carles Puyol. Żadnemu z nich nawet nie przyszło do głowy, by zaprosić do debaty Rijkaarda.

Zresztą, gdyby nawet trener został dopuszczony do głosu, cóż miałby powiedzieć? Że zespół gra beznadziejnie, a on nie ma pomysłu jak to zmienić? Przecież to, jak mawia klasyk, oczywista oczywistość.

Rijkaard nie przypomina trenera drużyny sprzed dwóch lat, która wygrywała z każdym i wszędzie. Nie ma pomysłu na wykorzystanie olbrzymiego potencjału ofensywnego (Krkić, Eto'o, Ronaldinho, Henry), przywiązuje się do nazwisk (ciągle daje grać podstarzałemu, wolnemu jak Jacek Bąk Lilianowi Thuramowi), ciągle gra tą samą taktyką.

Reklama

"Barcelona stała się łatwa do rozszyfrowania" - mówił przed spotkaniem szkoleniowiec Betisu Paco Chaparro. Do 63. minuty wydawało się, że jego słowa to tylko tandetna prowokacja, mająca na celu poirytować rywali. Ale potem stało się coś niezwykłego - Betis strzelił w kwadrans trzy gole! Autor dwóch z nich, Edu, zdążył jeszcze w międzyczasie zmarnować karnego. Brazylijczyk kompletnie rozmontował obronę rywala.

"To, że Edu strzelił jednego z goli głową, to dowód na to, że Rijkaard po raz kolejny zawalił swoją pracę" - pisze "El Mundo Deportivo". Gazeta nawiązuje do tego, że Brazylijczyk zdobył w tym sezonie siedem z dziesięciu bramek właśnie strzałem głową. Było więc oczywiste, iż to jego najmocniejsza broń. Trener Barcelony zapomniał chyba jednak wspomnieć o tym swoim piłkarzom na przedmeczowej odprawie...

Reklama

Poirytowani bezradnością swojego trenera fani Barcy zaczęli sobie z niego kpić. Na nieoficjalnych forach internetowych można nawet przeczytać dowcipy, które biorą udział w konkursie na... najzabawniejszy żart o Holendrach. Oto jeden z nich: "Dlaczego Holender trzyma w lodówce pustą butelkę po wódce? Na wypadek gdyby przyszedł do niego ktoś niepijący".

Na razie nie wiadomo, kto ewentualnie zastąpi Rijkaarda. Katalońska prasa spekuluje, że prezes Joan Laporta najchętniej zatrudniłby kogoś z duetu Jose Mourinho - Rafa Benitez. Obaj nie są jednak ulubieńcami kibiców. Portugalczyk wielokrotnie obrażał Barcelonę i fanów w mediach, a Hiszpan to wychowanek Realu Madryt.