Włosi o Monza mówią La Pista Magica, magiczny tor. Czy dla pana też jest on magiczny?
Nie sądzę, by był dla mnie magiczny. Włosi uwielbiają to miejsce, bo tu są unikalne prędkości, bo szaleją za Ferrari, ale ja patrzę na to inaczej. Ale oczywiście jest to dla mnie szczególne miejsce. Tu wywalczyłem pierwsze podium w Formule 1.
No właśnie, dwa lata temu był pan tu trzeci, w ubiegłym roku piąty, a BMW miało najbardziej udany wyścig sezonu. Czy tu rzeczywiście wasze bolidy spisują się lepiej niż gdzie indziej?
Na pewno są inaczej przygotowane. Mają specjalny pakiet aerodynamiczny. Jeździmy z najmniejszym poziomem docisku i osiągamy najwyższe prędkości maksymalne. Tor jest wyjątkowy z powodu bardzo długich prostych, choć wcale nie jestem pewien, czy tu idzie nam lepiej...
Ale podobno często przebywa pan w pobliżu. Niedaleko jest klub kartingowy Birel, do którego pan wraca.
To prawda. Jazda gokartem to coś wyjątkowego dla mnie. Do dziś jak tylko mam okazję wsiadam do gokartu i trenuję na pobliskich torach. Żeby nie zapomnieć jak tym się jeździ.
Nie obawia się pan, że po rozczarowaniu w wyścigu tydzień temu w Spa, gdzie przez błędy zespołu stracił na podium, znów spotka pana coś złego?
Zobaczymy. Nie jest tajemnicą, że zespół więcej pomaga Nickowi niż mi. Ma do tego prawo, ale uważam, że jeśli nadal mam szansę na mistrzostwo świata, to mam prawo oczekiwać pomocy. Nie wiem, czy w przyszłości będę mieć szanse na tytuł mistrzowski. Takie błędy jak ten na pit stopie w Spa, gdy straciłem dwie pozycje, kosztują mnie bardzo dużo. A te głupio stracone punkty mogą decydować o mistrzostwie świata.
Naprawdę uważa pan, że jeszcze można przegonić Massę i Hamiltona?
Dlaczego nie? Sezon trwa i dopóki jest szansa, będę myśleć o mistrzostwie świata. Wiem jednak, że muszę liczyć na błędy rywali z Ferrari i McLarena, bo w normalnych warunkach ciężko ich pokonać. Mam nadzieję, że zespół myśli podobnie jak ja. Przecież jeśli zdobywam punkty dla siebie, to również dla BMW.
Co może przeszkodzić w osiągnięciu dobrego wyniku w Grand Prix Włoch?
Na ten tor jest przygotowywany inny pakiet aerodynamiczny niż na pozostałe i dopiero po treningach będę wiedzieć coś więcej. Mam nadzieję, że będzie dobry balans, odpowiednie tempo i ciśnienie opon. Gdy jest złe ciśnienie, bolid spisuje się fatalnie – tak było chociażby na Węgrzech.
Jakie miejsce pana usatysfakcjonuje?
Nie oczekuję tutaj cudów, bo jednak McLaren i Ferrari są szybsze, ale chciałbym, żeby BMW zbliżyło się do dwóch czołowych zespołów. Na razie trudno powiedzieć, czy tak się stanie.
Jaka jest pana opinia na temat kary dla Lewisa Hamiltona za ścięcie szykany w Spa?
Nie widziałem tego, więc ciężko mi oceniać. Chciałem tylko zauważyć, że od kilku lat w tej części sezonu jest więcej kar. Trudno wydawać wyroki, jeśli nie siedzi się w samochodzie, dlatego cieszę się, że nie jestem stewardem, który musi to robić.
Po ostatnim wyścigu przeskoczył pan na trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej przed Kimiego Raikkonena. Uda się panu zdystansować mistrza świata do końca sezonu?
W kilku wyścigach pokazałem, że mogę walczyć z Kimi jak równy z równym, jak w Walencji czy na Hockenheim, gdzie byłem przed nim, ale safety car zepsuł mi wyścig. Muszę jednak liczyć, że będzie popełniać błędy jak w Spa, bo w normalnych warunkach jego bolid jest szybszy.
Na Monzie będzie pana bolid mieć nowy silnik. To dobrze?
To mały atut, bo czasami używany silnik spisuje się lepiej niż nowy.