Bodnar jadący w Tour de Pologne w barwach reprezentacji Polski był bohaterem etapu z Płocka do Olsztyna. Przez wiele kilometrów uciekał z dwoma innymi kolarzami. Dwukrotny mistrz kraju w jeździe na czas tak się spieszył do mety, że nawet gdy poczuł, iż powinien zatrzymać się za potrzebą, nie zrobił tego, tylko zsunął spodenki i ulżył sobie. Opłaciło się. Za chwilę był najszybszy na mecie górskiej premii.
Niestety, 20 kilometrów przed metą ucieczka została dogoniona, ale starszy z braci Bodnarów (młodszy, Maciej, jedzie grupie Liquigas) był usatysfakcjonowany, bo zdobył koszulkę najlepszego górala.
Radość Bodnara z noszenia białego trykotu była krótka, bo wczoraj więcej punktów od niego wywalczyli inni Polacy – Sylwester Szmyd (Lampre) i Marcin Sapa (Reprezentacja). Obaj wspólnie z Hiszpanem Aitorem Guttierezem Hernandezem długo uciekali na etapie z Mikołajek do Białegostoku, ale zostali doścignięci przez peleton kilka kilometrów przed metą. Niepocieszony był Szmyd, na którego na mecie czekała narzeczona, z którą w październiku bierze ślub. Chciał jej zadedykować wygraną, ale tym razem się nie udało.
Znów, podobnie jak w poprzednich dniach, warunki na finiszu dyktowali sprinterzy. Zwyciężył Włoch Angelo Furlan (Credit Agricole). Najlepszy z Polaków Krzysztof Jeżowski zajął ósme miejsce i taką samą pozycję ma po trzech etapach, tracąc do lidera 21 sekund. A w żółtej koszulce pojedzie dziś Australijczyk Allan Davis (Quick Step).