Po meczu z Norwegią Polacy udali się autokarem do hotelu, gdzie jeszcze przez kilka godzin we wspólnym gronie omawiali każdą akcję spotkania. Oczywiście największe emocje wywoływał rzut Artur Siódmiaka, oddany na kilka sekund przed końcową syreną, przesądzający o naszym awansie do dalszej fazy rozgrywek.

Reklama

"Po prostu rzuciłem, na dwie sekundy wstrzymałem oddech i czekałem, czy piłka wpadnie" - zdradził kolegom bohater naszej drużyny.

Około drugiej w nocy wszyscy leżeli już w łóżkach. "Mistrzostwa jeszcze się dla nas nie skończyły i trzeba jak najlepiej przygotować się do meczu z Chorwacją. Zresztą na świętowanie będzie jeszcze czas" - powiedział nasz bramkarz Sławomir Szmal.

Swoich piątkowych rywali chłopcy Wenty znają bardzo dobrze, ale i tak przez długie godziny będą oglądać na wideo nagrania z ich dotychczasowych występów, by już na parkiecie niczym ich zaskoczyli.

Jeszcze dziś Polaków czeka pierwszy trening na hali w Zagrzebiu. Po nim będą mieli wolne.