"Jestem niesłychanie szczęśliwy, ten sezon rozpoczął się dla mnie wspaniale. To jest moim największym sukcesem w karierze. Dziękuję wszystkim, którzy we mnie wierzyli i mnie wspierali, zwłaszcza tacie Rafałowi, obecnemu na zawodach Robertowi Kubicy i całemu teamowi" - powiedział Basz.

Reklama

Karol Basz pojechał dobrze w wyścigach eliminacyjnych. Zajął w nich odpowiednio 2, 8, 6. i 9. miejsca i jako jedyny Polak awansował do półfinału. Zajął w nim 4. miejsce, które było zarazem pozycją startową w finale.

>>>Polski następca Kubicy już pokazał, co potrafi

Wyścig finałowy był dramatyczny. Start, z powodu deszczu, odbył się dwa razy. Basz od początku, w trudnych warunkach, jechał ostrożnie i dzięki temu, w przeciwieństwie do kilku innych kierowców, uniknął kolizji. W decydującej fazie krakowianin przyspieszył, a ostatnie cztery okrążenia były jego popisem. Kolejno mijał najpoważniejszych rywali - Belga Stoffela Vandoorne, Włocha Matteo Vigano i Brytyjczyka Bena Coopera.

Na metę Polak przyjechał na drugiej pozycji - tuż za Francuzem Maisano Brandonem. Po wyścigu jednak, na skutek protestu, Brandonowi za niesportową walkę i uderzenie w kart Vigano odjęto od uzyskanego czasu 10. sekund. Zwycięzcą wyścigu ogłoszono Karola Basza, a Brandon spadł na 9. miejsce.