W meczu Piraterna-Lejonen (62:34) we wtorek na Pedersena w ostatnim biegu najechał Rafał Dobrucki. Duńczyk upadł na rękę. Po upadku narzekał na silne bóle prawej dłoni i zrezygnował ze startu w powtórce biegu.

"Czułem silne bóle ręki, lecz myślałem ze jest to stłuczenie. Zaraz po meczu pojechałem do domu do Odense, gdzie w szpitalu zdjęcia rentgenowskie pokazały złamanie prawego kciuka. Jest ono poważne i być może potrzebna będzie nawet operacja. Kontuzja może mnie wykluczyć z walki o mistrzostwo świata" - powiedział Pedersen duńskiemu dziennikowi Jyllands Posten.

Reklama

>>>Pedersen: Crump dręczy mnie psychicznie

Pod znakiem zapytania stoją najbliższe starty Pedersena, który jeździ w barwach Włókniarza Częstochowa i mistrza Szwecji Lejonen.

Dyrektor sportowy Lejonen Anders Froejd powiedział po rozmowie z Pedersenem, że "to jest nieprzyjemne złamanie i leczenie potrwa przynajmniej dwa tygodnie. Na 90 procent Nicki nie wystartuje w następny wtorek 5 maja w meczu Lejonen-Indianerna. Powiedział mi, że nastawia się teraz tylko na Grand Prix w Lesznie 9 maja".

W wtorek w południe Pedersen otrzymał jednak bardzo niepokojącą wiadomość od lekarzy szpitala Uniwersyteckiego w Odense, że w przypadku operacji czas rekonwalescencji wyniesie minimum 5-6 tygodni. Jeżeli operacja nie będzie potrzebna, uważają że przez trzy tygodnie starty będą wykluczone. "Grand Prix w Lesznie odbędzie się za 10 dni i zdaniem lekarzy Pedersen nie powinien w tych zawodach startować. Jego nieobecność będzie oznaczać poważną stratę punktów" - pisze Jylland Posten.

>>>Zmierzch żużlowych bogów?

"W czwartek po konsylium lekarzy dowiem się jakie będą moje szanse na tytuł mistrza świata w tym sezonie. Jeżeli operacja będzie potrzebna to raczej będą przekreślone" - powiedział Pedersen.