Szuka pan intensywnie kandydatów do kadry?
Ryszard Wolny: Za miesiąc odbędą się mistrzostwa Europy i szukam przede wszystkim juniorów. Seniorów już wszystkich znam. Kiedy zostałem trenerem kadry powiedziałem, że będę sięgał przede wszystkim po juniorów. Na nich musi się opierać reprezentacja na igrzyska olimpijskie w Londynie. Nie wiem, czy zdążę. Czasu jest niewiele.
Czasu niewiele, ale w ostatnich latach sukcesów brak.
W przypadku naszych zapasów jest tak, że najpierw byli mistrzowie, którzy zdobywali medale w Atlancie, a za nimi nie ma nic. Jest pustka. To nie jest bolączka tylko naszej dyscypliny, ale też innych. Wszyscy bazowali na tych byłych mistrzach, a nikt nie pomyślał, co będzie, kiedy ci mistrzowie odejdą. I mistrzowie pokończyli swoje kariery, a nie został nikt z młodych. Nie było szkolenia. Te szkolenie zostało wznowione dopiero teraz. Nie odstawaliśmy od innych siłą, wytrzymałością. U nas brakowało techniki, nie byliśmy przygotowani technicznie tak jak nasi przeciwnicy. A niestety, na macie nie wygrywa się tylko siłą, ale też techniką.
Kto był temu winien?
Nie jestem od tego, aby mówić kto był winien tej sytuacji. Nic nie było. Nie było komu być winnym. Nie mieliśmy żadnego systemu szkolenia, nie było ludzi, którzy mogliby się zająć trenowaniem młodych zawodników. To wszystko.
A teraz?
Teraz mamy odpowiednich ludzi na odpowiednich stanowiskach. Aktualnie zawodnicy przechodzą prawidłowy tryb szkolenia. Taka jest moja wizja szkoleniowa. Każdy z zawodników trenuje adekwatnie do swojej kategorii wagowej i wiekowej. Dzieci mają inny tryb, młodzież inny, a dorośli inny. Dzięki temu, do seniorów będzie przechodzić wyszkolony zawodnik. Wydaje mi się, że tak powinno być. Chcę uniknąć sytuacji, jaka była ostatnio, gdzie do seniorów przechodził zawodnik, który był nieukształtowany i nie wyszkolony. I wtedy zamiast go doskonalić i szlifować, trzeba było od podstaw uczyć go techniki.
A może brakowało pieniędzy?
Myślę, że nie. Oczywiście, to nie jest koncert życzeń, że ile chcemy pieniędzy, tyle mamy. Są jakieś cięcia, to oczywiste. Ale nie były to cięcia aż tak ogromne, które uniemożliwiałyby szkolenie.
Myśli pan, że pana strategia sprawi, że młodzież jak i kibice zainteresują się z powrotem zapasami?
Myślę, że jest to możliwe. Nie było zainteresowania, bo nie było wyników. Przecież nikt nie chce oglądać ósmego czy dziesiątego miejsca. To normalne. Każdy chciałby oglądać tych, którzy coś osiągają. Myślę, że moja strategia, jak pan to nazwał może się sprawdzić, tylko musimy mieć czas. Mam nadzieję, że zainteresujemy ludzi tą dyscypliną. Czasu jest mało, biorąc pod uwagę to, że musimy budować wszystko od podstaw. Sami wiemy, że jak się coś zepsuje, to potrzeba czasu, żeby to naprawić. Mamy potencjał, bo ja nie wierzę, że w naszym kraju nie ma zdolnych ludzi. Trzeba ich tylko dobrze poprowadzić i dlatego chcę zacząć to robić już od poziomu juniorów. Jeśli nie nauczymy zawodników techniki od najmłodszych lat, to potem jest bardzo ciężko z takiego zawodnika zrobić mistrza.