Zgodnie z umową w zawodach międzynarodowych polscy pływacy powinni używać strojów firmy Diana. Tak jak konkurencja, włoska firma przygotowała na igrzyska nowy model swojego produktu. Polacy testowali go podczas zawodów w Rzymie.
"Popłynęli i stwierdzili, że są to kostiumy słabe" – zdradza "Faktowi" trener kadry Paweł Słomiński. "Przede wszystkim przepuszczają wodę, przez co zawodnik ciągnie za sobą bańkę. Odesłaliśmy te uwagi do Diany i zapadła cisza. Kiedy dogrywaliśmy ostatnie szczegóły, bo przecież tak czy tak musimy zabezpieczyć sprzęt dla zawodników, obiecali, że przyślą coś do naszego wyjazdu do Japonii. W przypadku Otylii zamówiliśmy 2 komplety kostiumów: 5 tych najnowszych i 5 tych z Debreczyna, gdzie biła rekord świata. Logika podpowiada, że jeśli była w nim w stanie uzyskać taki rezultat, to nie był taki zły" – zauważa Słomiński.
Mistrzyni olimpijska na 200 metrów motylkiem sprawdzała też uznawany za fantastyczny kostium firmy Speedo oraz nowy produkt Areny. Ten pierwszy zupełnie jej się nie odpowiadał. Drugi jest zaprojektowany dla sprinterów i kraulistów, więc naszej faworytce pływa się w nim niewygodnie. Dodatkowo gdyby w Pekinie „Oti” chciała wystartować w stroju konkurencji, musiałaby zapłacić Dianie 2000 euro kary.
"Wszystko wskazuje więc, że będzie to ta stara, czarna Diana, w której dobrze się czuła. Byle była dobrze dopasowana. Problem w tym, że nawet jeśli rozmiar będzie ten sam, ale zmieni się elastyczność materiału, mamy do czynienia z zupełnie innym kostiumem" – mówi trener reprezentacji.