Rozprowadzenie kilku tysięcy biletów w ciągu kilkunastu tygodni przekroczyło zdolności urzędasów z Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Najpierw ogłosili, że kibice mają odbierać bilety w regionalnych siedzibach związku. Tylko niektórym to się udało. Reszta miała czekać na kuriera. Najpóźniej do wtorku, na trzy dni przed pierwszym meczem. Znaczna grupa do dziś przesyłki się jednak nie doczekała. Inni dostali cudze bilety, na które nie mają szans wejść na stadion. Są to bowiem wejściówki imienne, a niemiecka ochrona od początku zapowiada, że będzie drobiazgowo sprawdzać tożsamość wchodzących.

Henryk Apostel, wiceprezes PZPN, zrzuca winę na FIFA. "W niektórych kopertach było więcej biletów niż zamawiano, w innych mniej" - tłumaczy i przeprasza, ale nie ma pomysłu, jak pomóc kibicom.

Są już pierwsi kibice, którzy zapłacili za noclegi i transport w Niemczech, więc jeśli tam nie dotrą, podadzą PZPN do sądu i zażadają wysokich odszkodowań.