Ale te 550 złotych to i tak najlepszy wynik spośród drużyn, które zostały w grze. Za 100 złotych postawionych na Francję można wygrać 275 (przed mistrzostwami było 1300), a na finalistów Włochów – tylko 175 (przed mundialem było 900).
Polacy już na długo przed mundialem atakowali siedziby punktów bukmacherskich. Zdecydowana większość – 80 procent – widziała mistrza w Brazylii. Pudło! Brazylijczycy odpadli w ćwierćfinale, a to znaczy, że firmy bukmacherskie sporo zarobiły.
Tym bardziej, że na Francję, Włochów, a zwłaszcza na Portugalię, stawiał mało kto. "Kibice wybierali Brazylię, a w drugiej kolejności gospodarzy. Portugalia to czarny koń mistrzostw i mało kto stawiał na tę drużynę" – powiedział dziennikowi.pl bukmacher Łukasz Seweryniak.
Największy ruch w interesie firmy zanotowały przed pierwszym meczem Polaków. Prawie wszyscy stawiali na zwycięstwo biało-czerwonych. Wynik właścicieli kolektur wcale nie zmartwił...
Zarobki polskich firm bukmacherskich to jednak betka w porównaniu z ich kolegami z Anglii. Mecz Anglia - Portugalia był obstawiony przez rekordową liczbę klientów. Prawie wszyscy stawiali na zwycięstwo Anglików.
Bukmacherzy w czasie meczu musieli być zdrowo rozdarci. Bo komu kibicować w takiej sytuacji?
Wiadomo: im więcej niespodzianek na boisku, tym większy zysk dla bukmacherów. Wprawdzie prawdziwych czarnych koni na mundialu zabrakło, ale i tak bukmacherzy nie narzekają. Przed mistrzostwami za 100 złotych postawione na mistrzostwo dla Portugalii można było wygrać 2200! Mało kto wierzył w drużynę wicemistrzów Europy. Teraz za stówkę można już wygrać tylko 550.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama
Reklama
Reklama