Przepisy wyraźnie mówią, że arbiter w czasie meczu nie może w żaden sposób korzystać z zapisu wideo. Tymczasem w 20. minucie dogrywki, zdaniem prawnika, przepis ten został złamany. "Wszyscy widzieliśmy, jak sędziowie namawiają się przy linii bocznej i zerkają na monitor, na którym realizatorzy pokazywali uderzenie Zidana" - argumentuje prawnik. A to jego zdaniem wystarczający powód, by powtórzyć mecz!

Rzeczywiście, sędzia główny i liniowy nie widzieli uderzenia. Fakt zgłosił im arbiter techniczny. Ten z kolei twierdzi, że nie musiał korzystać z powtórek telewizyjnych, bo patrzył na boisko i widział uderzenie francuskiego piłkarza.

Jeszcze nigdy w historii mistrzostw świata finał nie został powtórzony. I raczej do tego nie dojdzie. Sąd musiałby ze stuprocentową pewnością stwierdzić, że sędzia techniczny skorzystał z zapisu wideo, a po drugie orzec, że z Zidanem w składzie Francuzi wygraliby mecz. A ta teza jest po prostu nie do udowodnienia.