Początkowo organizator był zadowolony. Wylicytowana kwota 1600 złotych wyglądała nieźle. Na tym skończyły się dobre wiadomości. "Gdy próbowaliśmy skontaktować się ze zwycięzcą licytacji, okazało się, że nikt taki nie istnieje!" - mówi zmartwiony Tomasz Pszczółka, organizator aukcji. Tak samo kończyły się próby kontaktu z kolejnymi osobami.

Wreszcie udało się dotrzeć do jednego z kupców, który oferował tylko 760 złotych - czyli dwa razy mniej niż "zwycięzca". Okazało się, że to 10-latek, który - nudząc się w czasie wakacji - bawił się w internecie!

"Bardzo zawiodłem się na polskich internautach" - mówi Pszczółka i dodaje, że trzeba być nieludzkim, by żartować sobie przy takiej okazji. "Tu chodziło o zdrowie dziecka" - podkreśla organizator.

Dochód z aukcji miał być przeznaczony na leczenie 5-letniej Weroniki. Dziewczynka ma już za sobą udane operacje uszu, ale czekają ją jeszcze skomplikowane zabiegi - m.in. przeszczep rogówki i usunięcie tętniaka z serca.