Zwykle w siatkówce decyduje bilans setów. Tak będzie na jesiennych mistrzostwach świata. Ale federacja siatkarska uznała, że w Lidze Światowej ważniejsze będą tzw. małe punkty, czyli punkty, które zdobywa się w meczu. I dlatego Polacy muszą odrobić około 40 punktów straty do liderów grupy, Serbów i Czarnogórców. W normalnej sytuacji to Polska by prowadziła, bo ma tyle samo punktów co oni, ale lepszy stosunek setów.
Dziwne przepisy prowadzą do kuriozalnej sytuacji. Gdy na przykład w niedzielę w trzecim secie meczu z Japończykami Polakom będzie brakowało do Serbów już tylko sześć małych punktów, a pod koniec seta okaże się, że da się odrobić tylko pięć, naszym zawodnikom opłaci się przegrać seta, oczywiście jak najniżej. I w następnym secie rzucić się do odrabiania strat.
Jeśli i wtedy się nie uda, znowu będzie warto oddać seta, żeby mieć ostatnią szansę w tie-breaku, czyli w decydującym secie!