Najwięcej emocji i goli padło w Poznaniu. Lech podejmował Cracovię. Pierwszego gola strzelił piłkarz gospodarzy, Dawid Kucharski, ale było to trafienie samobójcze. Po przerwie Tomasz Moskała i Dariusz Pawlusiński strzelili kolejne dwa gole dla Cracovii i zrobiło się już 0:3. Jednak kibice Lecha pamiętali, że ich zespół już dwa razy w tym sezonie odrobił dwubramkową stratę i z taką nadzieją zostali na trybunach do końca. Opłaciło się - pierwszego gola zdobył Arkadiusz Bąk na kwadrans przed końcem, pięć minut później było już 2:3 po golu Marcina Wachowicza. Minęło kolejne pięć minut i mieliśmy remis - gola na 3:3 strzelił inny Marcin - Wasilewski. Piłkarzom Cracovii przed oczami stanął obraz z poprzedniej kolejki, w której wygrywali 3:1, a przegrali 3:4. Tym razem jednak powtórki nie było. W 2. minucie doliczonego czasu gry padł gol, ale zdobył go Piotr Giza z Cracovii. 3:4 i Cracovia odnosi drugie zwycięstwo w tym sezonie.
Dużo goli padło też w Bełchatowie. Tam jednak 5 tysięcy kibiców opuszczało stadion w radosnych humorach. GKS BOT Bełchatów rozgromił Odrę Wodzisław 5:1 i umocnił się na pozycji lidera. Już w 4. minucie Mariusz Ujek strzelił pierwszego gola. Do przerwy było już 3:0 po strzałach Radosława Matusiaka z karnego i Jacka Popka. Po przerwie na 4:0 podwyższył Paweł Strąk. Piłkarze z Wodzisławia honorowego gola strzelili w 71. minucie, po strzale Marcina Chmiesta, ale nie był to ostatni gol w meczu. Pięć minut przed końcem piątego gola dla GKS strzelił Łukasz Garguła. Mimo takiego zwycięstwa, trener GKS Orest Lenczyk po meczu oznajmił, że... jego piłkarze popełnili w tym meczu zbyt wiele błędów! W pierwszych trzech meczach Odra straciła tylko jednego gola...
Legia Warszawa do Łodzi na mecz z ŁKS jechała z zamiarem odniesienia drugiego zwycięstwa w sezonie. Do tej pory udało się to tylko w meczu z Cracovią, inaugurującym rozgrywki warszawian. Jednak plany spaliły na panewce - Legia wprawdzie prowadziła po golu samobójczym Tomasza Hajty (pierwszy gol dla Legii strzelony przez Polaka w tym sezonie!), ale tuż przed przerwą wyrównał Ensar Arifović, a w 66. minucie po faulu Marcina Burkhardta na linii pola karnego sędzia podyktował rzut karny. Jedenastkę na gola zamienił Rafał Niżnik.
Pierwsze zwycięstwo odniosła Wisła Płock, która pokonała Pogoń Szczecin 2:1. Gole dla Wisły zdobywali Tomas Doszek w 14 minucie i Tomas Michalek dwie minuty przed końcem meczu. W ostatniej minucie bramkę dla Pogoni zdobył Danilo de Oliviera.
Po raz pierwszy z wygranej cieszyli się też piłkarze Górnika Łęczna. Do przerwy Arka Gdynia mądrze się broniła, ale w 57. minucie Andrzej Kubica znalazł sposób na pokonanie Norberta Witkowskiego i zapewnił trzy punkty Górnikowi. Arka w tym sezonie nie zdołała strzelić jeszcze ani jednego gola.
Kolejne kiepskie widowisko stworzyli piłkarze Groclinu Grodzisk Wielkopolski. W meczu z Zagłębiem Lubin nie padł ani jeden gol, a tylko jeden zdobyty punkt oznacza, że piłkarze z Grodziska znaleźli się w strefie spadkowej. Jeżeli sprawdzą się pogłoski, że prezes Groclinu zamierza wycofać się ze sponsorowania klubu, Grodzisk pożegna się z pierwszoligową piłką.
W piątek Górnik Zabrze zremisował bezbramkowo z Widzewem Łódź, a dziś Wisła Kraków zakończy kolejkę meczem u siebie z Koroną Kielce. W tabeli prowadzi GKS Bełchatów przed Wisłą, Widzewem i ŁKS. Na miejscu barażowym znajduje się Górnik Łęczna, który ma tyle samo punktów, co pięć innych drużyn - między innymi mistrz Polski, Legia. W strefie spadkowej są Groclin i Arka.