"Sytuacja w kadrze siatkarek nie jest dobra" - przyznał Tomasz Lipiec, minister sportu. To jednak nie jest żadna tajemnica. Minister zapowiedział, ze będzie się przyglądać poczynaniom związku i zaoferował pomoc przy mediacjach. Podkreślił, że nasze siatkarki mają ogromną szansę na awans do olimpiady w Pekinie i szkoda byłoby jej nie wykorzystać.
Minister zapowiedział, że chciałby mieć udział w podejmowaniu decyzji w związku. Spytany, czy chodzi mu o decyzję w sprawie obsady nowego trenera nie zaprzeczył. Stwierdził jedynie, że "za wcześnie, by o tym mówić".
Dorota Świeniewicz, dwukrotna mistrzyni Europy, najlepsza siatkarka Europy ubiegłego roku uważa, że zatrudnienie Barboliniego nie byłoby złym posunięciem. "To trener, który w klubowej siatkówce odniósł naprawdę wiele sukcesów" - zapewnia Świeniewicz, która Włocha zna z Desparu Perugia. Pytanie tylko, czy PZPS będzie stać na zatrudnienie drugiego szkoleniowca zza granicy. I czy kilka tygodni, które zostały do mistrzostw świata wystarczą mu, by poznać nasze zawodniczki i dokonać właściwej selekcji.
W ostatnich trzech meczach turnieju Grand Prix nasze siatkarki prowadził Kłos - dotychczasowy zastępca Niemczyka. "W każdej chwili jestem gotów przejąć kadrę" - stwierdził pytany o to, czy szykuje się do nowej roli. Na korzyść Kłosa przemawia wiele atutów. Na pewno będzie tańszy niż Barbolini, dużo lepiej zna polskie realia i nie będzie problemów natury językowej.
Wielce prawdopodobne wydaje się, że Ireneusz Kłos poprowadzi nasze siatkarki do turnieju mistrzowskiego, a przygotowaniami do olimpiady zajmie się nowy szkoleniowiec. Co jednak wymyślą siatkarscy działacze - przekonamy się niedługo. Oby była to dobra decyzja - przed mistrzostwami czekają nas jeszcze eliminacje do przyszłorocznej Grand Prix.