Kontrola w Polskim Związku Piłki Nożnej potwierdziła doniesienia DZIENNIKA, że szkoleniowiec nie ma pozwolenia o pracę. Ale urzędnicy byli wyrozumiali. Jeszcze wczoraj grozili, że Beenhakker nie będzie prowadził naszej drużyny, a PZPN zapłaci wysoką karę. Co gorsza, związek miał dostać zakaz zatrudniania jakichkolwiek obcokrajowców na rok.

Dziś zmienili zdanie. "Holandia jest na liście krajów, których obywatelom automatycznie wydaje się takie zezwolenie. Nie ma mowy o zakazie zatrudniania obcokrajowców dla PZPN przez 12 miesięcy" - mówi rzecznik Urzędu Pracy Aleksander Kornatowski.

Prezes PZPN Michał Listkiewicz potwierdza, że Beenhakker nie podpisał jeszcze umowy o pracę. "Nie chcieliśmy łamać przepisów i zatrudniać Beenhakkera na czarno. Dlatego na razie nie pobiera wynagrodzenia, a prowadzi reprezentację na zasadzie dżentelmeńskiej umowy. Można powiedzieć, że jako wolontariusz" - powiedział Listkiewicz.

Beenhakker dostanie pozwolenie na pracę, jak tylko PZPN złoży odpowiedni wniosek. Jeśli jednak inspektorzy Urzędu Pracy potwierdzą, że dostawał od piłkarskiej centrali pieniądze bez ważnej umowy, grozi mu grzywna do tysiąca złotych. PZPN może zapłacić trzy razy większą karę.