Hołowczyc zapewnia, że fani Kubicy i tak mają powody do optymizmu. "Mnie cieszy, że BMW idzie do przodu. To widać po tym, jak ich bolidy mkną po torze. Robert, zanim zmienił opony, wyprzedzał swoich rywali jak dzieci! Jego kolega z zespołu Nick Heidfeld, gdyby nie zasnął na chwilę pod koniec wyścigu, też zająłby wysoką pozycję" - twierdzi rajdowiec.
Co by było, gdyby pomysł niemieckich inżynierów się sprawdził? Kubica znowu mógł zakończyć wyścig na podium. "Posunięcia mechaników BMW nie można nazwać błędem. Podjęli ogromne ryzyko. Ale to mogło się opłacić! Gdyby tylko Robert wjechał na kawałek suchej nawierzchni, odjechałby swoim przeciwnikom" - tłumaczy dziennikowi.pl "Hołek".
Były mistrz Europy w rajdach samochodowych nie robi tragedii narodowej z 13. miejsca Kubicy. "My, Polacy, jesteśmy narodem, który lubi narzekać. I już podnoszą się głosy, że 13. miejsce Kubicy to wielki niefart. A ja się z tym nie zgadzam. Bo Robert nie walczy jeszcze o miejsca, ale o to, żeby za rok być w gronie najlepszych. Dopiero gdy podpisze nowy kontrakt z BMW, będzie mógł oddychać pełną piersią" - uważa Hołowczyc.