Do zmiany piłek doszło dopiero po raz drugi w historii NBA. A po raz pierwszy aż od 35 lat. Nic dziwnego, że wszyscy zawodnicy mocno przyzwyczaili się do poprzednich. A to nie jest bez znaczenia. Bo teraz będą musieli się sporo napracować, żeby... nauczy się grać nowymi.
"Gdy nowa piłka staje się śliska od potu, to znacznie trudniej ją kontrolować"- żali się O'Neal. "Zmaleje przeciętna ilość celnych rzutów, a zwiększy się liczba przechwytów" - prognozuje zawodnik Miami Heat.
Władze NBA uważają natomiast, że zmiana piłek uatrakcyjni widowiska. Ale jak na razie, tylko zdenerwowała koszykarzy.