Wszystko przez końcówkę meczu, kiedy Rzeźniczak dostał łokciem od Eltona. Chwilę później wybuchła awantura, w której brało udział kilku piłkarzy. Na boisko wbiegł też kierownik Legii - Ireneusz Zawadzki.
Czerwony ze złości wycedził tylko przez zęby do Rzeźniczaka: "Masz przejebane! W Legii już na pewno nie zagrasz. Również po meczu Zawadzki był aktywny. Razem z trenerem Dariuszem Wdowczykiem wziął na bok "Rzeźnika". "Synku, nie masz powrotu do Legii" - mówili pewnym głosem. Żeby tylko się nie przeliczyli. Bo po takim chamskim zachowaniu, szefowie Legi powinni przyjrzeć się właśnie Wdowczykowi i Zawadzkiemu.
Ten pierwszy już przed meczem napuszczał legionistów na Rzeźniczaka. "Dołóżcie mu, aż w końcu pęknie" - mówił. O ile polscy zawodnicy zachowywali się normalnie, to wprowadzeni po przerwie Elton i Junior gdy tylko zobaczyli Rzeźniczaka w pobliżu, stawali się rozjuszonymi byczkami. Na szczęście młody obrońca nie dał się sprowokować. Po meczu smutny Rzeźniczak siedział w szatni ponad godzinę. Pocieszali go koledzy z Widzewa i trener Michał Probierz. "Jestem tym wszystkim załamany" - powiedział "Faktowi" Rzeźniczak.
"Dołóżcie mu, aż w końcu pęknie" - tak przed meczem szkoleniowiec Legii Warszawa zachęcał swoich piłkarzy, by nie oszczędzali kości Jakuba Rzeźniczaka. Zawodnik Widzewa Łódź nie okazał się jednak mięczakiem i dzielnie walczył. Ale przez to nie zagra już w ekipie ze stolicy, z której jest wypożyczony - pisze "Fakt".
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama