"Uciekali aż się za nimi kurzyło" - śmieje się jeden z zawodników "Białej Gwiazdy". Ale wczoraj nikomu nie było tak wesoło. A już najmniej Baszczyńskiemu. Reprezentacyjny obrońca po wyjazdowym meczu z ŁKS-em przeżył chwilę grozy.
29-letni zawodnik jako ostatni opuszczał szatnię. Cała drużyna w tym czasie siedziała już w autokarze. Gdy piłkarz wyszedł z budynku, zaatakowało go dwóch pijanych chuliganów. Jeden z napastników pchnął Baszczyńskiego, a ten ledwie utrzymał się na nogach. Drugi próbował go uderzyć. "Byłem totalnie zaskoczony. Nie spodziewałem się ataku" - opowiada Baszczyński.
Na szczęście szarpaninę zobaczyli pozostali zawodnicy Wisły. Szybko wyskoczyli z autokaru i popędzili chuliganów. Kibole daleko nie uciekli, bo akurat zjawiła się policja, która zatrzymała krewkich pseudokibiców. "Teraz będę musiał postawić chłopakom piwo, gdyby nie oni, mogłoby być ze mną krucho" - kończy piłkarz Wisły.