"Znów grają na czas!" - denerwuje się minister Lipiec. "PZPN przestał być dla mnie wiarygodnym partnerem. Najpierw mówiono o 2 grudnia, teraz jest 15 stycznia. Równie dobrze może to być za rok... Można przypuszczać, że w związku nikt nie chce żadnych zmian" - dodaje.

Dlaczego w PZPN wybrano datę 15 stycznia? Bo zdaniem działaczy związku wcześniej nie mogą przyjechać do Polski przedstawiciele władz FIFA i UEFA. "Mają przerwę świąteczno-noworoczną" - tłumaczy się prezes PZPN Michał Listkiewicz. A bez nich zjazd nie może się odbyć. Ich obecność jest obowiązkowa, od kiedy - na prośbę ministra sportu - włączyli się do oficjalnych rozmów o zmianach w statucie.

Listkiewicz twierdzi, że minister nie powinien mieć żadnych zastrzeżeń co do terminu. Bo skoro udało się PZPN i ministerstwu porozumieć w sprawie nowego statutu, to także i ta data powinna zostać przez Lipca zaakceptowana. "Tym bardziej, że dokończenie przerwanego w październiku zjazdu miało odbyć się 29 stycznia. Poszliśmy na rękę i przyspieszyliśmy o dwa tygodnie" - mówi zaczepnie prezes PZPN.

Czym to się skończy? Nowych władz w PZPN, które oczyściłyby środowisko piłkarskie i skończyły raz na zawsze z korupcją, możemy się doczekać nawet i w 2008 roku. Bo wtedy dopiero upłynie kadencja obecnych włodarzy polskiej piłki.

Jak to możliwe? Nawet jeśli PZPN dokończy zjazd 15 stycznia i wprowadzi nowy statut, potrzeba jeszcze sporo czasu, żeby zaczął funkcjonować. Musi zatwierdzić go minister, a potem sąd. "Dopiero wtedy będzie można zastanawiać się nad datą wyboru nowych władz według nowego statutu" - dolewa oliwy do sporu z ministrem prezes Listkiewicz. Chyba, że Tomasz Lipiec w końcu zrobi zdecydowany krok i wprowadzi do związku kuratora.