Związek zarządził rozwiązanie struktur arbitrów piłkarskich w całym kraju, po tym jak zarzuty korupcyjne dostawali kolejni sędziowie ligowi. "To ma oczyścić środowisko z ludzi, którzy nie potrafili poradzić sobie z korupcją i przymykali na nią oko" - tłumaczy Andrzej Strejlau, były szef polskich sędziów.

W Poznaniu szybko wzięli się do pracy. Zarząd Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej na pełnomocnika wybrał jednogłośnie Krzysztofa Perka, który szefował sędziom w tym regionie od 1996 roku. "On miał i ma nasze zaufanie. To dobry fachowiec. Nikt lepiej nie przygotuje środowiska sędziów do reformy" - zapewnia Stefan Antkowiak, prezes Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej i wiceprezes PZPN.

Prokuratura prowadząca śledztwo w sprawie korupcji w polskiej piłce nożnej postawiła zarzuty aż siedmiu arbitrom z Wielkopolski. Ustawiali oni spotkania w zamian za łapówki w wysokości kilkudziesięciu tysięcy złotych. Ich szefem był nie kto inny jak Perek.

Sędzia Zbigniew R. jest podejrzany o przyjmowanie korzyści majątkowych i osobistych w zamian za ustawianie spotkań. Przyznał się do winy. Te same zarzuty postawiono sędziom asystentom - Hieronimowi T., Robertowi H. i Andrzejowi J. Ten ostatni wyszedł z aresztu za kaucją w wysokości 40 tysięcy złotych. Sędziowie Adam K. i Maciej H., by wyjść na wolność, musieli wpłacić 10 i 15 tysięcy złotych.

Krzysztof Perek nie potrafił zapanować nad swoimi podwładnymi. Zdaniem prokuratury łapówki brał nawet jego najbliższy współpracownik Grzegorz K., który był sekretarzem zarządu sędziowskiego w WZPN. Postawiono mu zarzut przyjęcia łapówek w wysokości 40 tysięcy złotych za ustawienie dwóch spotkań Górnika Polkowice z Odrą Wodzisław i Świtem Nowy Dwór Mazowiecki w 2004 roku.

Dla nikogo nie jest tajemnicą, że Perek przyjaźnił się z Ryszardem F., pseudonim Fryzjer, który od sześciu miesięcy siedzi w areszcie i zdaniem prokuratury kierował grupą przestępczą ustawiającą mecze ligowe. "Perek nie jest o nic oskarżony przez prokuratora. On nawet nie był przesłuchiwany w sprawie korupcji. Przez lata zajmował się sprawami sędziowskimi i postanowiliśmy, że teraz też będzie to robił. To, że prokuratura postawiła zarzuty kilku naszym sędziom, nie ma znaczenia. Tylko jeden z nich przyznał się do winy. Pozostali twierdzą, że są niewinni" - broni się Stefan Antkowiak.