"Za to, co zrobił w meczu z Rosją, naszemu Grześkowi powinni postawić pomnik. A jak! Stanąłby w centrum miasta" - mówi Faktowi pan Bogdan z fan clubu Szymańskiego w Ostrowcu Świętokrzyskim. Atakujący Jastrzębskiego Węgla to tej chwili najpopularniejsza osoba w swoim rodzinnym mieście.

Przed meczem z Rosją Szymański dostał SMS-a od prezydenta Ostrowca Jarosława Wilczyńskiego. "Rozwalcie Rosjan!" - to była krótka wiadomość. Polacy wygrali, a Szymański został bohaterem meczu. "Jak teraz cena ropy pójdzie w górę, to na pewno nie przeze mnie" - uśmiecha się niewinnie Szymański, którego koledzy nazywają Gelu. Dlaczego? Bo kiedyś siatkarz nakładał kilogramy żelu na włosy.

Rodzice Grzegorza przenieśli telewizor do sypialni, żeby rano oglądać mecze Polaków. "Co to były za emocje! Największe to z Rosją, jak Grzesiek demolował rywali" - mówi "Faktowi" Krzysztof Szymański, ojciec Grzegorza.

W Japonii "Gelu" schudł trzy kilo. Tamtejsze jedzenie nikomu nie smakowało. "Zaraz po finale Grzesio zadzwonił do mnie i powiedział: <Mamuś, szykuj dla mnie kotlety mielone. Z buraczkami. Dużą porcję>. No to mu przyszykowałam, a Grzesio zajadał aż miło" - cieszy się pani Barbara, mama medalisty.

Nie zawsze było jednak tak różowo. Kilka lat temu Szymański przestał być powoływany do juniorskiej reprezentacji Polski, bo... uciekł ze zgrupowania. Przestraszył się ciężkich treningów. Szkoleniowiec Ireneusz Mazur długo nie dawał się namówić na powrót Grześka do kadry. Rodzice "Gela" jeździli do niego wielokrotnie. W końcu umówili się tak, że pokryją połowę kosztów za następny obóz Grześka. Na takich warunkach Szymański mógł wrócić do kadry.

Zawodnika wypatrzył Wiesław Kepel. Na meczu koszykówki. "Grzesiek od początku wyróżniał się dynamiką. W wieku 14 lat miał już 191 centymetrów wzrostu, więc był stworzony do siatkówki" - wspomina Kepel.

Szymański zdobył srebrny medal dla swoich dwóch kobiet - żony Magdy i córki Oliwii. "Tato, fajnie grałeś. Jestem z ciebie dumna" - usłyszał Szymański od Oliwki tuż po powrocie do Polski. Obie panie dopingują Szymańskiego w Jastrzębiu. "Oliwka tak bardzo, że jak przychodzimy na halę, gdzie jest niesamowity hałas, ona... szybko zasypia. Nic tak na nią nie działa, jak głośny doping kibiców" - opowiada Magda.











Reklama