Radosław Matusiak musi uważa. Jak się jest po raz pierwszy w Palermo i zboczy się ze szlaku turystycznego, to najlepiej zdjąć z siebie biżuterię, bo jakiś młody człowiek może podjechać na skuterze i ukraść co najcenniejsze. A gdy konsumuje się pizzę i jakiś pan w garniturze powie do ciebie "pizzo!”, to wcale nie znaczy, że chciałby, abyś się nią podzielił. Chce tylko, abyś wyjął pieniądze i dał mu haracz. Nic specjalnego.

Na Sycylii mafia wciąż jest obecna i ma się bardzo dobrze - wbrew temu co twierdzi gubernator wyspy, który wyraził oburzenie, gdy kibice West Ham przyjechali do Palermo w koszulkach z napisem "The Hammers vs. Mafia”. Mafii nie ma w eleganckiej części miasta, wśród wytwornych kamienic i uroczych kafejek. Tylko w tych bardziej zdegradowanych dzielnicach, wśród blokowisk (często nie szarych, a różowych - jak barwy ukochanego klubu) i osiedlowych sklepików, gdzie wciąż panuje "omerta”, czyli zmowa milczenia. To nie przypadek, że ostatnie derby Sycylii między Palermo a Catanią miały lepszą oglądalność w Stanach Zjednoczonych (głównie wśród nowojorczyków), niż na Półwyspie Apeninskim.

Kibice Palermo, choć noszą się na różowo, zniewieściali bynajmniej nie są. Zazwyczaj, gdy ich drużyna gra z sąsiadami z Mesyny, rannych kibiców w wyniku bójek jest co najwyżej kilkudziesięciu. W trakcie derbów z Catanią liczba ta wzrasta do kilkuset. Gdy przyjeżdża znienawidzony Milan, bójek wprawdzie nie ma, ale są skandale. W zeszłym roku obecny na trybunach stadionu w Palermo wiceprezes mediolańczyków Adriano Galliani został opluty. Nikt z władz miasta nie ośmieli się za karę zamknąć stadionu, bo w następnych wyborach nie miałby najmniejszych szans.

Fani Palermo uwielbiają swojego prezesa Maurizio Zampariniego, choć na Sycylii jest tylko raz w tygodniu. Przeważnie w środę, aby sprawdzić, czy praca w klubie wre (Matusiak powinien chodzić przy nim, jak zegarek). Ten właściciel sieci supermarketów "EmmeZeta” kilka lat temu kupił Palermo za 20 mln euro, ratując klub przed bankructwem. Uważa, że zna się na dwóch rzeczach: na futbolu i przemyśle spożywczym. Czasami jedno łączy z drugim. "Jeśli moi piłkarze dzisiaj nie wygrają, to ich jaja włożę sobie do sałatki" - powiedział kiedyś przed jednym z meczów. Niestety, Palermo zremisowało 2:2...

Z Zamparinim nie ma żartów. Nie tak dawno powiedział, że marzy, aby jego klub odpadł z Pucharu UEFA, bo nie chce dopłacać do interesu. I Palermo odpadło. Nie ma szacunku dla zawodników. Publicznie potrafi nazwać ich „nierobami” i „ćwokami”. Swym zachowaniem przysparza sobie wrogów wśród trenerów (szkoleniowca Interu Roberto Manciniego nazwał "pyszałkiem”), piłkarzy (Marco Materazzi to dla niego "maminsynek”) i działaczy ("gdyby sędziowie byli tańsi, to mistrzem mogłoby zostać i Palermo”).

No i lubi kłamać. "Choćby Amauri nie mógł grać przez pięć lat, to nie kupię nowego napastnika" - powiedział. Po czym kupił Matusiaka.