Szkoda, że tak wcześnie musieliście wyjechać z Dubaju, to taki bogaty turniej.
To prawda, poza premiami za mecze każda tenisistka w turnieju głównym dostaje bardzo atrakcyjne nagrody. Zawodniczki raczej się tym nie chwalą, ale wiadomo, że organizatorzy obdarowują je biżuterią. Niestety tym razem jakaś droga kolia ominęła Agnieszkę. Teraz ona musi odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego tak się stało.

Być może już wcześniej powinna sobie zrobić przerwę na wygojenie stóp?
Są dwie metody na rozwiązanie takiego problemu. Można poczekać, aż odrośnie nowa skóra, delikatna jak u niemowlaczka. To bywa skuteczne do następnego otarcia. A można też przyzwyczaić stopy do ekstremalnych warunków. Karateka ma zgrubienia na dłoni, a tenisista musi mieć twardą skórę na stopach. Bez tego nawet najlepsze buty ani wkładki nie zabezpieczą jej przed pękaniem. Ale to już nie jest nasz największy problem. W tym ostatnim meczu z Kremer Agnieszka nie przegrała przez stopy. To spotkanie było do wygrania nawet bez nóg.

Dlaczego więc przegrała?
Na tym poziomie ważne są niuanse. Potrzeba także szczęścia. Trzeba umieć dobić przeciwniczkę. Postawić kropkę nad „i”. To tak jak u Małysza: forma jest, a skoki nie wychodzą. Aż w pewnym momencie, nie wiadomo dlaczego, zaczynają wychodzić. Z Agnieszką jest podobnie. Ostatnio zdarzyły jej się cztery mecze przegrane w trzech setach. Było blisko, ale się nie udało. Musimy iść dalej i starać się to przełamać.

Może Agnieszkę zawodzi psychika?
Sprawdza się przysłowie, że im dalej w las, tym więcej drzew. Już nie grywamy ze średniakami. W każdym spotkaniu po drugiej stronie siatki stoi zawodniczka najwyższej klasy. Agnieszka odczuwa też presję własnej pozycji. Inaczej się jej grało, kiedy była 150 na świecie. Dziś wszędzie w eliminacjach jest rozstawiona z nr 1. Wszyscy przyjmują za pewnik, że je przejdzie, tymczasem nie przechodzi. To już trzecie nieudane eliminacje. Od razu widać, że dzieje się coś niedobrego.

Co takiego się dzieje?
Nie jest mi łatwo mówić o porażkach mojej zawodniczki, która dodatkowo jest moją córką. Pewnie powiedziałbym jedno zdanie za dużo.

W marcu przed nią dwa duże turnieje w USA.
Na szczęście ani w Indian Wells, ani w Miami nie będzie musiała przebijać się przez te mordercze eliminacje. Jest więc szansa, by zyskać trochę punktów w rankingu. Do maja wszystko liczy się Agnieszce na plus. Od turnieju J&S Cup będziemy musieli zacząć konfrontować się z zeszłorocznymi wynikami.
Dobrze by było, gdyby wyszedł jej któryś z najbliższych startów. Agnieszka przechodzi bardzo trudny emocjonalnie okres. Przed nią ważne wydarzenia – 18. urodziny, matura. Do tego egzamin w krakowskim liceum wypada dokładnie w czasie J&S Cup w Warszawie.