Po niedzielnym wypadku Protasiewicza mocno bolało kolano, więc od razu po meczu pojechał do szpitala. Wstępnie podejrzewano skręcenie kolana i żużlowca skierowano na dalsze badania. Dziś okazało się, że kontuzja jest bardzo poważna - Protasiewicz uszkodził sobie więzadła i łękotkę. O szybkim powrocie na tor nie ma mowy - czeka go kilkutygodniowa rehabilitacja. Kibice w Zielonej Górze mają powody do zmartwienia, bo Protasiewicz to jeden z najlepszych zawodników drużyny.
Protasiewicz w ostatnim biegu meczu zdecydowanie przeszarżował. Najpierw zaczepił Andreasa Jonssona, który lekko się zachwiał, ale nie stracił równowagi. Zawodnik ZKŻ sekundę później wpadł na kolegę z drużyny, Fredrika Lindgrena, który wyleciał poza tor. Upadek wyglądał naprawdę groźnie, ale Szwed złamał sobie jedynie palec u ręki. Lindgren nie będzie w stanie ścigać się przez dwa tygodnie.