To było w listopadzie ubiegłego roku. Wówczas Cunningham po raz pierwszy walczył z Włodarczykiem o pas mistrza świata w wadze junior ciężkiej. Amerykański bokser oraz jego trener Richie Giachetti narzekali na wszystko" - złe jedzenie, krótkie łóżka, a najbardziej na to, że zostali oszukani w ringu. "Pierwszej walki Polak nie wygrał, dlatego teraz zamierzam mu odebrać mistrzowski pas. Podbiję Polskę!" - odgrażał się Cunningham zaraz po wylądowaniu w Pyrzowicach.
Amerykanin przyleciał wczoraj z żoną Elisabeth i nowym trenerem, Anthonym Chase. Z Włodarczykiem będzie bić się w najbliższą sobotę w katowickim Spodku. Gdy wszedł do hotelowego pokoju, od razu sprawdził łóżko. Tym razem nie miał zastrzeżeń. Nie mniej zadowolona była Elisabeth. Od Piotra Wernera, promotora Włodarczyka, dostała wielki bukiet kwiatów - pisze "Fakt".
"W USA nikt tak kobiet nie docenia. Powiedziała, że zasuszy sobie te kwiaty na pamiątkę i zabierze do domu. I dobrze, bo tylko to będą mogli wziąć ze sobą. Mistrzowskiego pasa Krzysiek im nie odda" - śmieje się Werner.
Cunningham zażyczył sobie, by dzisiejszy trening odbył się za zamkniętymi drzwiami. Nikt nie będzie miał wstępu do sali, w której zamierza ćwiczyć "USS".
"Nic mu to nie pomoże. W sobotę wszyscy zobaczą jego porażkę" - zarzeka się "Diablo" Włodarczyk.
"Łóżko jest OK" - uśmiechnął się Steve "USS" Cunningham po wejściu do hotelowego pokoju. Poprzednio amerykański bokser, który w najbliższą sobotę będzie boksować z Krzysztofem "Diablo" Włodarczykiem o mistrzostwo świata, narzekał na zbyt krótkie łoże.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama