Przed przylotem do Katalonii ocenił, iż z tak licznej grupy 12 zawodniczek i zawodników ma szanse stanąć na podium. Jednak jak uczy od wielu lat życie, wykorzystuje się zazwyczaj połowę okazji, więc można było założyć, że biało-czerwoni przywiozą około sześciu medali. Ale...

Reklama

W minionym tygodniu okazało się, że ból ścięgna Achillesa zmusił mistrzynię świata w skoku o tyczce Annę Rogowską do rezygnacji ze startu w konkursie, podobnie jak uraz mięśnia dwugłowego Annę Jesień do biegu na 400 m przez płotki. Być może wystąpi w sztafecie.

Wcześniej zespół i tak doznał już osłabienia. Z grona ośmiorga medalistów ubiegłorocznych mistrzostw świata w Berlinie, upadek podczas treningu na płotkach wykluczył możliwość startu brązowej medalistki w siedmioboju Kamili Chudzik. Z kolei srebrna tyczkarka Monika Pyrek po kontuzji jakiej doznała w maju, nie zdołała uzyskać minimum PZLA. Brązowy medalista w skoku wzwyż Sylwester Bednarek nadal ma problemy z kolanem. Poza tym kilka osób boryka się z różnymi dolegliwościami.

"W tej sytuacji muszę zweryfikować nasze szanse medalowe z dwunastu do ośmiu, mimo znakomitego rozpoczęcia rywalizacji - powiedział PAP prezes PZLA Jerzy Skucha. - Z trzynastu startujących przed południem zawodników jedynie dyskobolce Żanecie Glanc nie udało się awansować do finału, ale nie jest ona w pełni zdrowa. Z kolei pecha miał Artur Noga, który w trakcie treningu uderzył w płotek i mocno się potłukł".

Podopieczny Andrzeja Radiuka, czwarty zawodnik w biegu na 110 m przez płotki w pekińskich igrzyskach, jest jednak dobrej myśli.

"Na dużej prędkości wpadłem w pierwszy płotek. Chciałem go zaatakować, ale byłem za blisko. Siła była tak duża, że runąłem i odbijałem się od tartanu jak kaczka. Mam nadzieję, że to nie będzie miało wpływu na moją dyspozycję" - zaznaczył Noga.