"Sztag jest zrobiony; teraz trwa regulacja takielunku, bo do założenia sztagu trzeba było poluzować inne elementy stabilizujące maszt. Alternator będzie w sobotę. Bukszpryt jest laminowany" - powiedział gdańszczanin.
Wyjątkowym zbiegiem okoliczności jest fakt, że pomagają jemu ci sami dwaj pracownicy stoczni, którzy dziesięć lat temu naprawiali w Fortalezie inny polski jacht - katamaran "Warta-Polpharma" płynący wówczas w milenijnych regatach The Race. Załogę Romana Paszke zmusiły wtedy do postoju również problemy techniczne. Gutkowski został rozpoznany w porcie, obejrzał też zdjęcia wykonane dziesięć lat temu.
"Wtedy łódka była dobrze zrobiona, więc nie mam wątpliwości, że bukszpryt też zrobią dobrze. Z rzeczy podstawowych, które zatrzymały mnie tutaj w porcie, to już właściwie wszystko. Martwi mnie tylko to, że nie naprawię kilu" - powiedział gdańszczanin, podkreślając, że "wiele spraw udało się załatwić dzięki pomocy pani Hanny Zborowskiej-Neves".
Oprócz kłopotów związanych z naprawą jachtu, polski zawodnik ma również kłopoty zdrowotne. Uszkodzone w trakcie pierwszej części czwartego etapu regat żebro okazało się złamane i lekarze zalecili co najmniej kilkudniową przerwę.
"Zrobię jeszcze jedno prześwietlenie, żeby zobaczyć czy jest poprawa. Chciałbym wypłynąć 20 kwietnia, żeby spokojnie zdążyć do Charleston na start kolejnego etapu" - planuje Gutkowski.
Dystans z Fortalezy do Charleston w Południowej Karolinie, gdzie 14 maja zaczyna się piąty i ostatni etap regat Velux 5 Oceans, wynosi 3205 mil morskich. Na ich pokonanie potrzeba około dwudziestu dni.