"Mówimy o nim, że to taki mały Sebastian Vettel. Kiedy się z nim ścigamy, na krętej części toru można siedzieć mu na ogonie. Ale na prostej błyskawicznie odjeżdża, jak Niemiec swoim rywalom w Formule 1" - opowiadają mechanicy obsługujący samochodziki w KartArenie.

Reklama

Ćwiczący w ten sposób technikę jazdy Małysz doskonale czuje się na liczącej 800 metrów trasie. Do niedawna był rekordzistą tutejszego toru. Po kilku treningach uzyskał czas 47,63 sekundy. Jego przewaga wynika z masy, bo przecież jest drobnej postury i lekki, ale spore znaczenie mają też jego umiejętności.

"Adam jeździ jak robot. Na wydrukach czasów widać, że trzy, cztery okrążenia potrafi przejechać w identycznym czasie. Potem przyspiesza bądź zwalnia, ale znów jego wyniki są powtarzalne" - opowiada "Faktowi" właściciel obiektu Jakub Jakubowski.

Kilka tygodni temu zajęty treningami w Maroku zawodnik stracił swój rekord. Aktualny najlepszy wynik wynosi 46,94. Wkrótce jego rajdówka zostanie wysłana w morską podróż do Ameryki Południowej, więc będzie miał znów czas na szlifowanie formy i kondycji na gokartach. A kiedy zjawia się w Szymanach, jeździ do upadłego. Jego trening wygląda następująco: godzina jazdy, przerwa, znów godzina, kolejna przerwa i jeszcze jedna godzina na torze.

"Ja czasami mam już dość, jemu nigdy się nie nudzi" - zdradza pilot Małysza Rafał Marton dodając, że intensywna zabawa jest jednocześnie bardzo pożyteczna. "Kręcąc kierownicą bez wspomagania Adam wykonuje pracę dwa razy cięższą niż jeżdżąc samochodem po pustyni" - mówi Marton.

>>>Czytaj także: Maaskant wściekły, Wisła z Moskalem